Reklama
Reklama

Irena Santor: Zło, którego doświadczyłam, było wielką nauką

Jej życie nie było łatwe. Wojna, głód, wcześnie straciła rodziców. Gdy była dzieckiem, zapadła na gruźlicę. Potem jeszcze kilka razy poważnie chorowała. A jednak, zapytana, czy powtórzyłaby życie takim, jakie było, Irena Santor, która 9 grudnia skończyła 81 lat, odpowiada: "tak".

Największa dama polskiej piosenki w dzieciństwie zachowaniem przypominała chłopaka, a nie grzeczną dziewczynę. "Wszystkie drzewa, chaszcze i trzepaki były moje" - wspomina. I opowiada, jak pewnego dnia przedszkolaki uczestniczyły w święceniach księdza. Miały rzucać kwiatki pod jego nogi. Ale Irenka rzuciła w niego. "Zaplątał się w sutannie, potknął i o mały włos by się przewrócił. Co ja miałam z tego powodu w domu!"

Czytaj dalej na następnej stronie

Raz po raz niepostrzeżenie wymykała się z domu, i, by dostać lizaka, robiła tournée po sklepach. "Dzień dobry, czy mogę zaśpiewać?", pytała. "Mamie wcale się to nie podobało. Oburzała się, że wstyd rodzinie przynoszę. Trzymała mnie krótko, ale wpoiła dobre maniery. Bo tata to pozwalał mi na wiele" - przyznaje.

Reklama

Szczęśliwe dzieciństwo skończyło się wraz z początkiem wojny i śmiercią ojca. "Został zabity, razem z grupą innych mężczyzn. W tym mordzie brała udział osoba, którą znała moja rodzina. Przed wojną ten człowiek przychodził do nas do domu, był przyjacielem mojego ojca" - mówi Irena Santor.

Czytaj dalej na następnej stronie

Na rodzinę spadły szykany. Mama, by przeżyły, ciężko pracowała, szyła, w dzień, w nocy, w święta. Bardzo podupadła na zdrowiu, więc dla jego podratowania, tuż po wojnie, zamieszkały w kurorcie Polanica-Zdrój.

Irena nie miała zdolności plastycznych, ale poszła do Szkoły Zdobienia Szkła, bo tylko taka była w mieście. Jedna z nauczycielek, choć sama z kiepskim zdrowiem i małą pensją, dokarmiała wychudzoną i chorą na gruźlicę uczennicę.

Inna nauczycielka, widząc muzyczny talent podopiecznej, przedstawiła ją Zdzisławowi Górzyńskiemu, dyrektorowi Opery Poznańskiej. Ten zaś dał list polecający do Tadeusza Sygietyńskiego, założyciela zespołu Mazowsze, który przyjął młodą dziewczynę i otoczył opieką.

Mama dożyła tej chwili, ale wkrótce zmarła. Irena miała wtedy 16 lat.

Czytaj dalej na następnej stronie

W Mazowszu poznała skrzypka, koncertmistrza Stanisława Santora, za którego wyszła za mąż. Związek nie przetrwał, para jednak do śmierci pana Stanisława w 1999 r. pozostawała w przyjaźni.

Czytaj dalej na następnej stronie

W 2000 roku piosenkarka dowiedziała się, że wykryto u niej raka piersi. Wyzdrowiała i od tamtej pory usilnie namawia kobiety do regularnych badań mammograficznych i cytologicznych.

Czytaj dalej na następnej stronie

Od ponad 20 lat pani Irena związana jest ze Zbigniewem Korpolewskim (81 l.). Zapytana o życie, mówi, że powtórzyłaby je, nawet z tym, co niedobre. "Zło, którego doświadczyłam, było wielką nauką" - mówi.

O czym dziś marzy? "Od wielu lat proszę tylko o zdrowie, resztę sama sobie zapewnię" - mówi "Życiu na Gorąco" wokalistka.

Życie na gorąco
Dowiedz się więcej na temat: Irena Santor
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy