Żona Donalda Trumpa oficjalnie pożegnała się z obywatelami Stanów Zjednoczonych. Swoje emocjonujące wystąpienie rozpoczęła słowami: "Największym honorem mojego życia była służba Stanom Zjednoczonym w charakterze pierwszej damy. (...)
Ostatnie cztery lata były niezapomniane. W trakcie gdy Donald i ja kończymy nasz pobyt w Białym Domu, myślę o wszystkich ludziach, którzy zagościli w moim sercu i ich niezwykłych historiach: o miłości, patriotyzmie i determinacji".
Melania nie zapomniała również o zamieszkach na Kapitolu. Była pierwsza dama wyrecytowała, że "przemoc nigdy nie jest odpowiedzią i nie będzie usprawiedliwiana".
Ciekawe, czy tego samego zdania jest jej mąż, który przez dłuższy czas z uwagi na zablokowane portale społecznościowe nie mógł go wyrażać.

Wystąpienie Melanii nie zostało nagrodzone gromkimi brawami, ponieważ większość Amerykanów cieszy się z tego faktu. Najnowszy sondaż CNN wskazuje, że aż 47% obywateli wypowiadało się o niej krytycznie. Część internautów zwróciła również uwagę na miły zwyczaj, którego ciągłość pogrzebała Trump.

Tradycją jest zapraszanie przez obecnie panującą żonę prezydenta - nową pierwszą damę na wizytę do Białego Domu. Melania nie zaprosiła jednak Jill Biden na kurtuazyjne spotkanie.
Internauci nie szczędzili więc Melanii słów krytyki. Pod jej pożegnalnym filmikiem czytamy: "Wreszcie klasa, wykształcenie, wdzięk i honor powrócą do roli Pierwszej Damy", "Naprawdę" Co zrobiłaś dla dzieci na świecie? To szczere pytanie" - wtóruje inna.
Niektórym nawet nie spodobał się akcent Trump: "Żegnaj! Twój angielski nawet nie poprawił się przez te cztery lata", "Wdzięk, przyzwoitość, szacunek i tradycja. Wszystkie koncepcje zagubione w rodzinie Trumpa" - dodaje internetowy komentator.

Będziecie tęsknić za stylową "First Lady"?








