Kiedy do redakcji "Twojego Imperium" dotarły zdjęcia Ilony Felicjańskiej raczącej się na kolacji z narzeczonym Paulem Montaną białym winem, dziennikarze zaczęli przecierać oczy ze zdumienia.
Przecież po tym, jak kilka lat temu przyznała się do choroby alkoholowej i przeszła leczenie odwykowe, zarzekała się, że już nigdy nie sięgnie po procenty!
Zamiast tego dawna modelka szerzyła wiedzę o życiu w trzeźwości, jeżdżąc po Polsce z odczytami. A zwieńczeniem tej działalności miał być tworzony przez nią Instytut Miłości – klinika lecząca uzależnienia i ucząca ludzi, jak kochać samych siebie.
Ale zdjęcia nie kłamią. Ilona Felicjańska uważa jednak, że dziennikarze dramatyzują, bo przecież nic strasznego się nie stało.
Gdy zapytano ją, dlaczego znowu sięgnęła po alkohol, oburzyła się.
"Nie piłam, tylko spróbowałam! Po sześciu latach niepicia! Nie zamierzam do picia wracać, niepicie to mój wybór. Ale też nie chcę panicznie bać się alkoholu" - zaczęła się tłumaczyć Ilona.
A na koniec oznajmiła, że tak w ogóle to nie jest alkoholiczką.
"Nie nazywam siebie już w ten sposób, bo wyszłam z nałogu. Nauczyłam się innego życia, poznałam siebie, a teraz pomagam innym kobietom" – dodała.
Gdy jej słowa powtórzono Leszkowi Pieńczakowi, kierownikowi Oddziału Terapii Uzależnień od Alkoholu dla Kobiet w Ciborzu, ten złapał się za głowę.
"Niepijący alkoholik powinien już do końca życia trzymać się z dala od picia, nie da się bowiem wyjść z tego nałogu, zaglądając do kieliszka w sytuacjach oficjalnych czy odświętnych. Nie można bezpiecznie próbować alkoholu. Jeżeli pani Ilona Felicjańska zachowuje się w ten sposób, to znaczy, że straciła czujność" – powiedział w rozmowie z "Twoim Imperium".
Czyżby Ilona już zapomniała, że została złapana na taranowaniu zaparkowanych aut pod wpływem, mając 2,3 promila alkoholu we krwi?
Zobacz również:
