W ostatnim odcinku "Hotelu Paradise" aż kipiało od emocji. Najpierw prowadząca ogłosiła konkurencję, w której udział brały trzy singielki: Kornelia, Justyna i Sara. Ta ostatnia wygrała zawody i zgarnęła immunitet. Dzięki niemu podczas Rajskiego Rozdania była bezpieczna, a mężczyzna, do którego zechciała podejść był "zarezerwowany" wyłącznie dla niej.
Sara postawiła na Maurycego, który do tej pory tworzył zgrany duet z Luizą. Luiza spodziewała się takiego zagrania i postanowiła, że z programu odejdzie na własnych warunkach. Podeszła do Simona, który jest w związku z Bibi, i tym samym świadomie przekreśliła swoje szanse na pozostanie w hotelu.
Podobnie zrobiła Justyna. Stanęła za Maurycym, którego wcześniej "zaklepała" Sara. Luiza i Justyna pożegnały się z show, a ich odejściu towarzyszyło morze łez. Niemal wszyscy uczestnicy nie mogli powstrzymać wzruszenia. Ku zaskoczeniu widzów nastrój udzielił się również Klaudii El Dursi. Prowadząca zwykle na wizji jest ostoją spokoju i może imponować opanowaniem, ale nie tym razem. I ona płakała wraz z pozostałymi. Zdobyła się też na krótkie wyznanie.
To był wieczór pełen emocji. Wszyscy je czuliśmy.













