Kilka dni temu dziennikarz udzielił wywiadu "Gazecie Wyborczej", w którym zapowiedział, że nie odda PiS-owi Polski.
Oczywiście przestrzegł Polaków przed głosowaniem na Jarosława Kaczyńskiego, który jest "wirtuozem gry na czarnych klawiszach polskiej duszy".
Na Twitterze rozgorzała burzliwa dyskusja. Internauci o prawicowych poglądach nie przebierali w słowach.
Najbardziej obrzydliwe były jednak oszczerstwa sugerujące, że córka Tomasza była na "odwyku narkotykowym", a samego Lisa oskarżono o "pedofilne skłonności"!
Nic więc dziwnego, że dziennikarzowi i jego żonie puściły nerwy.
Tomasz w swoim felietonie odniósł się do tych oszczerstw w sposób bardzo dyplomatyczny...
"Kilka dni temu długo rozmawiałem z przyjaciółmi. Zastanawialiśmy się czego dokładnie, konkretnie się boimy, w związku z perspektywą objęcia rządów przez PiS.
I ktoś powiedział wtedy: 'Boję się dwóch rzeczy. Po pierwsze, strasznego zaduchu. Po drugie, prowokacji.
W mojej szafie znajdą się narkotyki, w moim komputerze pliki materiałów pedofilskich. Zanim się zacznę bronić, będę skończony'.
Ja też się boję. Ale wyłącznie o Polskę. Jeśli więc te żałosne szumowiny, w przestrzeni internetowej fabrykują brudy na mój temat, muszę im z góry odpowiedzieć.
Nie uciszycie mnie. Wręcz przeciwnie" - oznajmił w swoim felietonie w portalu natemat.pl.
Jego żona z kolei zagroziła internautom procesem!
Jak myślicie, skąd się bierze tak ogromna nienawiść do Lisów w polskim internecie?










