Reklama
Reklama

Hanna Lis została okradziona. I to przez kogo. "Ograbiła mnie z pamiątek rodzinnych"

Hanna Lis (53 l.) padła ofiarą perfidnej kradzieży. Dziennikarka w mediach społecznościowych szczegółowo opisała pełną bólu historię, która dopiero co ją spotkała. Sprzątaczka, która do niedawna pracowała dla celebrytki, ograbiła ją z niezwykle cennych pamiątek po zmarłych rodzicach. A na tym nie koniec...

Hanna Lis straciła najcenniejsze dla niej przedmioty

Hanna Lis od najmłodszych lat marzyła o karierze dziennikarki. Pasję do tego odpowiedzialnego, ale zarazem przynoszącego wielką satysfakcję zawodu zaszczepili w niej rodzice. Matka przyszłej gwiazdy, Aleksandra Kedaj pracowała jako korespondentka "Życia Warszawy" w Rzymie. Z kolei jej ojciec Waldemar Kedaj przekazywał wiadomości z Włoch, Wietnamu i Szwecji.

Reklama

9 września 2011 roku ojciec Hanny Lis zmarł. Zaledwie 9 lat później dziennikarka straciła również mamę. Rodzice wciąż żyją w pamięci Lis, a w każdą rocznicę ich odejścia oraz dzień Wszystkich Świętych, celebrytka wspomina ich w swoich mediach społecznościowych. Oprócz kilku archiwalnych zdjęć, Hanna Lis nie miała zbyt wielu pamiątek po mamie i tacie. Teraz straciła je wszystkie.

Hanna Lis na swoim instagramowym profilu pożaliła się fanom z dramatycznych wydarzeń, które miały miejsce w jej życiu na przestrzeni kilku ostatnich dni. Okazuje się, że gwiazda została ohydnie okradziona przez osobę, której niemal bezgranicznie ufała. Kobieta sprzątająca w jej domu pewnego dnia ograbiła chlebodawczynię w najcenniejszych dla niej rzeczy. Ukradła pamiątki po jej zmarłych rodzicach. Przedmioty trafiły do lombardu, a jego właściciel w żaden sposób nie poczuwa się do odpowiedzialności za ich nabycie.

Hanna Lis została okradziona

Jak dowiadujemy się w mediów społecznościowych dziennikarki, do kradzieży doszło niedawno. Sprzątaczka zatrudniona przez celebrytkę ukradła drogocenną biżuterię, która od kilku pokoleń należała do rodziny Hanny Lis. Pamiątki po zmarłych bliskich celebrytki sprzedała w pobliskim lombardzie. Mało tego, mężczyzna, który przyjął kradzioną biżuterię twierdzi, że nie istnieje już ona, ponieważ przetopił ją. Hanna Lis nie wierzy w jego wersję wydarzeń i zamierza kontynuować prywatne dochodzenie.

"Zostałam okradziona przez osobę, której zaufałam. Pani sprzątająca ograbiła mnie z moich pamiątek rodzinnych. Ostatnich, jedynych, jakie miałam po mojej zmarłej mamie, babci, pra i pra-prababci. Ukradła i sprzedała rodzinną biżuterię do lombardu. Właściciel, twierdzi, że nie pamięta mojej biżuterii, nie poczuwa się do winy. Twierdzi, że moje pamiątki rodzinne na pewno przetopił. Uważam, że mija się z prawdą, sam poniekąd to potwierdził, ale o tym więcej jutro" - napisała w obszernym poście opublikowanym na instastories, Hanna Lis.

Przy okazji dziennikarka podzieliła się z fanami kilkoma radami. Zachęciła do zachowania szczególnej ostrożności przy zatrudnianiu osób, które mają dostęp do przestrzeni domowej. Lis nie poddaje się i wierzy, że zdoła udowodnić przestępstwo sprzątaczki i odzyskać skradzione przedmioty. Dziennikarka uważa, że również właściciele lombardów nie są w tej sytuacji bez winy. Nierzadko nie publikują w bazach zdjęć biżuterii, którą nabyli, co uniemożliwia późniejsze namierzenie poszczególnych egzemplarzy.

"Zmęczona jestem okropnie i serce mi pęka, bo nie chodzi mi o wartość materialną tych rzeczy, a o ich emocjonalny ładunek" - podkreśliła Hanna. 

Zobacz też:

Hanna Lis poprawiła swoją urodę? Internauci przecierają oczy ze zdumienia. W komentarzach burza

Obciachowa wpadka Hanny Lis. Zrobiła to bez wstydu na środku ulicy, a my mamy zdjęcia

Hanna Lis i Joanna Racewicz planują wielki powrót do TVP? Prezenterki nie mają żadnych wątpliwości

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Hanna Lis
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy