Reklama
Reklama

Halina Frąckowiak ukrywała prawdę przed synem długie lata!

Noszę nazwisko matki, bo rodzice uznali, że nazywając się Szaniawski, będę w szkole wytykany jako syn przestępcy - opowiada Filip, syn Haliny Frąckowiak. Życie nie szczędziło im dramatycznych chwil. Piosenkarka zawsze starała się chronić rzeczy najważniejsze i cieszyć tym, co przynosi los.

Jego ojciec, Józef Szaniawski, był dziennikarzem Polskiej Agencji Prasowej, współpracował z sekcją polską Radia Wolna Europa. Gdy przed laty poznał Halinę Frąckowiak, była ona świeżo po rozwodzie z Krzysztofem Bukowskim.

Zaimponował jej tym, że znał się na malarstwie, poezji, muzyce. Ich syn Filip urodził się w 1980 roku. By Halina mogła dalej pracować, jej mama Zofia zamieszkała razem z nią.

- Te lata pamiętam jako ocean tęsknoty do Filipa − wyznała w jednym z wywiadów. Za Józefa nigdy nie wyszła za mąż. Oboje wiedzieli, że z powodu jego działalności mogłaby mieć kłopoty.

Reklama

Gdy w 1985 roku śpiewała na festiwalu w Opolu, Józef nagle zniknął. Przeraziła się, okazało się, że jest aresztowany, a u niej w domu odbywa się rewizja za rewizją.

- Po zatrzymaniu taty, mamie, dzięki jej popularności, udało się dostać do generała Czesława Kiszczaka. Usiłowała przekonać dygnitarza, że ojciec nie pracuje dla obcego wywiadu, tylko jest dziennikarzem. Obiecał jeszcze przed procesem, że trybunał wojskowy potraktuje ojca łagodnie, jeśli ona wystąpi na Festiwalu Piosenki Żołnierskiej w Kołobrzegu - opowiada Filip Frąckowiak.

Czytaj dalej na następnej stronie...


Halina wystąpiła, choć po stanie wojennym znaczna część artystów bojkotowała tę imprezę. Kiszczak słowa nie dotrzymał, Szaniawski dostał 10 lat.

Siedział na Rakowieckiej w Warszawie, potem w Barczewie. Skonfiskowano mu mieszkanie wraz z wyposażeniem. Halina zapożyczyła się, by wykupić od władzy meble, dywany, pamiątki.

- Nagłe zniknięcie ojca tłumaczono mi jego wyjazdem za granicę. Mama nawet kupowała mi zabawki w Peweksie, mówiąc, że to prezenty od taty. Dziękowałem za nie, dopisując się w listach - wspomina Filip.

Słała je do więzienia. Nic synowi nie powiedziała, powtarzała, że trzeba ochronić dziecko. Starała się też, by malec nie widział, że jest smutna i że się boi.

Dużo występowała wtedy poza Polską. Zanim ojciec ponownie zaistniał w życiu jej i syna, minęło pięć lat.

19 grudnia 1989 był śnieżny i mroźny. - Rozpalony emocjami czekałem w zapadającym zmroku na przyjazd taty. Nie wiedziałem jak się zachować. Przez okno zobaczyłem rodziców wysiadających z samochodu i wtedy wskoczyłem do łóżka, udając sen. Tata przysiadł obok i długo głaskał mnie po głowie. Domyślał się, że nie śpię - mówi Filip.

Czytaj dalej na następnej stronie...


Ich szczęście rodzinne trwało krótko. Trzy miesiące później Halina Frąckowiak miała wypadek samochodowy pod Gorzowem Wielkopolskim. Osiem miesięcy spędziła w klinikach, drugie tyle trwała jej rekonwalescencja.

Chłopca wpuszczono do sali, gdzie leżała zagipsowana. Zasłonił twarz rękami, płakał. Trafił wtedy pod opiekę babci Zofii, bo ojciec wprawdzie odzyskał wolność, ale wyrok pozostawał w mocy.

Kilka miesięcy później Józef Szaniawski został w pełni zrehabilitowany, zwrócono mu mieszkanie. Był ostatnim więźniem politycznym PRL-u.

Po latach okazało się, że jego historia wywarła ogromny wpływ na życie syna. Choć mama piosenkarka posłała go do szkoły muzycznej, artystą nie został. Czuł, że to nie jego świat, w odróżnieniu do historii i działalności społecznej.

Jako dziecko lubił sport, uprawiał pięciobój nowoczesny: jeździł konno, strzelał, pływał, uprawiał szermierkę i biegał. Po maturze studiował Stosunki Międzynarodowe, potem poszedł na studia doktoranckie w PAN.

Równocześnie pracował, został dziennikarzem jak ojciec. Pracował dla redakcji zagranicznej TVP, gdzie relacjonował m.in. atak tsunami z Japonii, ślub księcia Wiliama z Kate Middleton z Londynu, był z kontyngentem polskiego wojska w Kosowie.

Czytaj dalej na następnej stronie...


Dziś jest mężem i ojcem, dyrektorem Izby Pamięci Ryszarda Kuklińskiego. Jego dzieci: 2-letnia Zosia i 7-letni Franek mają na nazwisko Frąckowiak, choć o dziadku Szaniawskim, który zginął tragicznie w górach, słyszą w domu często.

- Rankiem 4 września 2012 roku wiozłem Franka do przedszkola, kiedy zatelefonował tata. Mówił, że właśnie dotarł na szczyt Świnicy. Z zachwytem opowiadał o spowitych w słońcu Tatrach. Szlak na Świnicę znał świetnie, aura dopisała, był odpowiednio ubrany − wspomina Filip.

Zginął kilka minut później. Świadków tragedii nie było, oficjalna wersja wydarzeń to ta, że poniósł śmierć, spadając w przepaść. Dla rodziny to był szok.

Nie spodziewali się. Halina z Józefem Szaniawskim rozstała się jeszcze w latach 90., do końca byli jednak w dobrych relacjach.

- Halina na mnie strasznie czekała, gdy byłem w więzieniu, tak jak może czekać kochająca kobieta. Nie związała się z nikim − mówił o niej.

Przyjaźnili się, spotykali na przyjęciach rodzinnych, razem cieszyli z wnuka.

Dobry Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Halina Frąckowiak
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy