Reportaż "Uwagi!" o życiu syna Krzysztofa Krawczyka wywołał w Polsce duże poruszenie. Krzysztof Krawczyk Junior pokazał m.in., jak mieszka, opowiedział również o chorobie i kontaktach z rodziną.
Mężczyzna wyznał, że obecnie utrzymuje się tylko z renty, a większość czasu spędza, spacerując bez celu po mieście. Na co dzień zajmuje jednoosobowy pokój w mieszkaniu wujka, w którym często odbywają się imprezy, nie może więc przebywać tam w spokoju.
Głośny reportaż skomentowała żona muzyka, Ewa Krawczyk.
Nie będę komentowała dokumentu TVN z udziałem Krzysztofa juniora, ponieważ z tego, co wiem, był on nakręcony w styczniu tego roku, jak żył mój mąż. Gdyby Krzysztof to widział, to by się załamał - powiedziała w rozmowie z "Super Expressem".
Na jaw wyszło również, że we wrześniu ubiegłego roku Krzysztof Krawczyk sporządził nowy testament. Jak się okazało, wszystko, łącznie z prawami autorskimi, miało zostać przepisane żonie artysty.
Syn Krawczyka dostał propozycję od Ewy Krawczyk
Teraz syn Krawczyka dostarczył dziennikarzowi "Uwagi!" nagranie ze spotkania z Ewą Krawczyk.
Z nagrania wynika, że Ewa Krawczyk nakazuje mu zrezygnować z adwokata i wszelkich pełnomocników - powiedział Patora "Dzień dobry TVN".
Powiedziała mu nawet, że jak nie wie, jak zrezygnować z takich prawnych usług, to ona mu może to napisać. Gdyby syn Krawczyka jej posłuchał, miał w zamian 'dostać coś' ze spadku. Czyli prosty przekaz: zrezygnuj z dochodzenia swoich praw przed sądem, ciągania się po rozprawach, a ja coś tam ci dam w zamian. Padł nawet pomysł, że może mu wynająć mieszkanie - wyjaśnił.
Ewa Krawczyk miała przekonywać go również, by "dał sobie spokój z tą prasą, bo już ma tego dosyć".
Zarejestrowana rozmowa nie należy do najbardziej taktownych - żona zmarłego muzyka miała stosować na pasierbie wszelkie techniki manipulacji.
To było ultimatum. Przyszła do niego do domu i to było straszne. Dysponuję zapisem tej rozmowy i tam są wszystkie techniki manipulacji. Jest płacz, straszenie sądami i tym, że nic nie dostanie z majątku i obietnica czegoś za milczenie. To może nie byłoby bardzo oburzające, te techniki negocjacyjne, ale to jest człowiek niepełnosprawny i to jest mało zabawne. Puentą tej rozmowy było wypowiedziane przez nią zdanie: "Albo będziesz się pie*dolił z panią mecenas, albo się ze mną dogadasz" - relacjonował dziennikarz.









