Ewa Gawryluk i Waldemar Błaszczyk przez ponad 20 lat tworzyli parę wręcz idealną. Wielu stawiało ich za wzór do naśladowania, bo małżonkowie niechętnie opowiadali o życiu prywatnym i stronili od gwiazdorskiego blichtru.
Gdy poinformowali, że się rozwodzą, nawet bliscy znajomi nie kryli wielkiego zdziwienia. Jak donosiły tabloidy, nie była to pochopna decyzja...
"Zdaniem wtajemniczonych, ta decyzja kiełkowała już w obojgu od dłuższego czasu, nie była podjęta w przypływie emocji, a została gruntownie przemyślana" - donosiło "Życie na Gorąco".
Chodziło głównie o córkę, którą chcieli jak najdłużej chronić przed złymi informacjami o rozpadzie rodziny...
"Ewa i Waldemar poczekali, aż ich jedynaczka się usamodzielni" - dodawała osoba z ich otoczenia.
Para rozwiodła się w grudniu 2021 roku. Od tamtej pory Ewa milczała jednak na temat nowej miłości. Aż tu nagle pod jednym ze zdjęć wprost zasugerowała, że poszła na randkę. Nie było jednak wiadomo, kto jest jej nowym adoratorem.
"To była podróż specjalna, niespodzianka. Na pewno jest to zmiana na lepsze, tyle mogę powiedzieć" - wyznała tajemniczo "Dobremu Tygodniowi" Gawryluk.
Jakiś czas temu gwiazda "Na Wspólnej" coraz śmielej zaczęła sugerować, że nie jest już samotna. Kilka tygodni temu opublikowała na Instagramie zdjęcie z lotniska, pod którym pojawił się zaskakujący komentarz pewnego mężczyzny o imieniu Piotr: "Brawo Kochanie... nie prawie, tylko zawodowo" - napisał.
Mężczyzna jest pasjonatem lotnictwa, skończył Akademię Wychowania Fizycznego w Warszawie, był też trenerem piłki nożnej.
Być może stąd niedawna wizyta Gawryluk na stadionie Legii Warszawa, co komentowała stwierdzeniem, ze "teraz to już musi polubić piłkę nożną".
Zobacz też:
Ewa Gawryluk: Małżeństwo to nie jest stary kapeć, który się wyrzuca









