Eryk Kulm zagrał Fryderyka Chopina
Eryk Kulm już w 2022 roku pokazał, że dobrze wybrał branżę, jaką jest aktorstwo. Otrzymał wtedy nagrodę im. Zbyszka Cybulskiego i Orła za najlepszą główną rolę męską w filmie "Filip". Reżyser tej produkcji, Michał Kwieciński, osadził go teraz w tytułowej roli produkcji "Chopin, Chopin". Tytuł miał uroczystą premierę 22 września, na gali otwarcia 50. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni - bierze tam udział w konkursie głównym.
"Zrobiliśmy film o Chopinie, który ma energię, poczucie humoru, chce żyć i dobrze się bawić. O człowieku, który dzięki swojemu geniuszowi robi dobrą muzykę, zarabia dużą kasę, a jednocześnie jest niesamowicie samotny. Fryderyk Chopin był w tym, co robił, nowatorski, odkrywczy i nie przystawał do swoich czasów. [...] A my chcieliśmy sprawić, żeby ludzie przestali patrzeć na niego jedynie jak na geniusza, ale żeby dostrzegli w nim człowieka" - wyznał teraz Kulm w nowej rozmowie z "Vivą!".
Aktor pochodzi z artystycznej rodziny - i co ciekawe, zarówno dziadek jak i ojciec nosili to samo imię. Jego dziadek Eryk przez 33 lata odpowiadał za rozrywkę na słynnym okręcie Batory, a ojciec poświęcił się muzyce i dziś jest znany jako jedna z ikon rodzimego jazzu.
Ojciec Eryka Kulma był słynnym muzykiem
Eryk Krystian Kulm rozwinął karierę w Stanach, gdzie wyjechał w 1975 roku. Zaczął tam naukę na bostońskiej uczelni muzycznej Berklee College of Music. Później grywał w amerykańskich klubach jazzowych w Nowym Jorku i Miami. Współpracował też z Krzysztofem Klenczonem. Do kraju wrócił w 1989 roku, a wraz z żoną Aliną rok później doczekał się narodzin syna - Eryka Juniora.
Muzyk zmarł przedwcześnie, w wyniku choroby nowotworowej, w wieku 67 lat, 3 listopada 2019 roku. Dziś znany jest jako jeden z czołowych rodzimych perkusistów jazzowych.
"Był perkusistą wybitnym, zafascynowanym i oddanym amerykańskiej szkole jazzu mainstreamowego, hołdującej kwintesencji tego gatunku muzyki. [...] Ale przede wszystkim wspaniałym, ciepłym człowiekiem o wielkim uroku osobistym i wielu talentów - w młodości marzył o karierze aktorskiej, doskonale śpiewał, recytował z pamięci wiersze, był cudownym gawędziarzem" - napisał o nim po śmierci magazyn muzyczny "Jazz Forum".
Eryk Kulm wciąż odczuwa żałobę po stracie ojca
Po śmierci ojca Eryk Kulm zamieścił na Facebooku wzruszający wpis.
"Ty byłeś miłością. Kochałeś jak nikt inny. Mamę, mnie i Jazz. [...] Byłeś prawdą. Twoje życie było jednym wielkim sprawdzianem i nigdy nie było łatwo, a ty zawsze dawałeś radę. Byłeś najlepszy i wszyscy o tym wiedzieli. [...] Ty byłeś Jazzem. Byłeś najlepszym ojcem, jaki mógł mi się trafić. Nauczyłeś mnie, że serce to jedyny drogowskaz i tylko nim kierowałeś się w życiu. [...] Obym był, chociaż w małej części, podobny do ciebie. Widzimy się, tatku. Czuję, że rzeczy, które mi mówiłeś, zrozumiem dopiero za jakiś czas" - napisał aktor w 2019 roku.
Teraz w rozmowie z "Vivą!" Eryk z wielkim wzruszeniem wspomina tatę. Na pytanie, czy Eryk Krystian Kulm byłby dumny z syna, odpowiedział:
"Myślałem o tym ostatnio. Na pewno byłby szczęśliwy z tego, w jakim jestem momencie. On zawsze mnie pilnował, żebym ćwiczył. Siedział ze mną, gdy ćwiczyłem, słuchał, doradzał, motywował i wspierał. [...] Przyzwyczaiłem się już do faktu, że rodziców nie ma ze mną i zadzwonić do nich się nie da. Ale doskwiera mi ich nieobecność" - przyznał ze smutkiem.
Aktor dodał też, że to właśnie rodzice nauczyli, jak być dobrym człowiekiem. Potrafili traktować dobrze wszystkich i pokazali mu, jak powinno się to robić.
Zobacz też:
Wielkie wyzwanie Eryka Kulma. W tle wielomilionowy budżet








