Edyta Golec o koniach w Morskim Oku. Co sądzi o tym artystka?
Po udanych występie grupy Golec uOrkiestra najpierw w Sopocie, a teraz w Opolu, nasz reporter postanowił zapytać Edytę Golec o delikatną kwestię, wokół której dyskusja co roku zaczyna się od nowa. Edyta Golec podzieliła się odczuciami względem często umęczonych koni, które przemierzają dziennie kilkadziesiąt, a może i nawet więcej kilometrów (około 14 km w obie strony, a w furmance mieści się do 14 osób). Wielokrotnie w okresie wakacyjnym słyszało się o przykrych przypadkach, kiedy konie nie był należycie zaopiekowane przez właścicieli. Co na ten temat sądzi Edyta Golec, która ma dużo wspólnego z góralskimi tradycjami?
Edyta Golec o koniach w Morskim Oku. Wyraźny sprzeciw gwiazdy
Artystka wyraźnie sprzeciwia się krzywdzie wobec zwierząt. Sama pochodzi z rodziny, która miała wiele zwierząt.
"Nie mieszkam na Podhalu. Mieszkamy w Beskidzie Żywieckim. U nas nie ma [takich rzeczy - przyp. red.], bo głównie mówimy tutaj o Morskim Oku. Myślę, że to jest praca dla wielu furmanów, którzy wożą i usługują. Oczywiście krytykuję i zawsze będę krytykowała złe traktowanie zwierząt. Serce pęka jak się widzi jak te konie cierpią, bo może są niedożywione, słabe, przemęczone" - wyznała Edyta Golec w rozmowie z Pomponikiem.
"Faktycznie, jeśli zwierzęta są źle traktowane, to nóż się otwiera w kieszeni i absolutnie tego nie pochwalamy" - podsumowała Edyta Golec.
Edyta Golec o furmanach i koniach w drodze do Morskiego Oka: "To ich chleb"
"Niech spojrzą sercem na zwierzę" - podsumował Damian Glinka, reporter Pomponika.
Jak się okazało, młoda artystka w młodości pomagała rodzicom na gospodarstwie. Przytoczyła nam historię ze swojego życia, dzięki której chciała pokazać inne spojrzenie na problem na Podhalu.
"Myślę, że większość tych właścicieli tych koni patrzy się z sercem, bo to jest ich chleb. Czasami zdarzają się różne wypadki. Jako dziecko ze wsi też mieliśmy gospodarstwo, mieliśmy barany. Schodziliśmy kiedyś z hal z tymi baranami i jedna owca padła nam na ziemi. Okazało się, że po prostu jej pękło serce. Czasem są takie sytuacje, których się nie przewidzi i to nie jest kwestia tego, że ktoś nie zadbał o to zwierze. Po prostu miało wadę serca i tego nikt nie stwierdził.

Zobacz też:
Edyta Golec opuści Golec uOrkiestra? Najpierw Sopot, Opole, a teraz taka nowina [POMPONIK EXCLUSIVE]
Żona Golca ledwo chodziła. W Sopocie wywołała poruszenie (ZDJĘCIA)
Plotki o dzieciach Golców to jednak prawda. Huczało od pewnego czasu, a teraz taka nowina










