Walkę o dziecko Eweliny Krawczyk nagłośniono w mediach we wrześniu 2020 roku. Była modelka oskarżyła swojego partnera Przemysława W. o przemoc psychiczną i fizyczną. Doszło też wtedy do uprowadzenia dziecka. Według informacji Pudelka kobieta przez pół roku nie mogła widywać się z synkiem.
Mimo zarzutów, jakie Krawczyk stawiała byłemu partnerowi, Sąd Rodzinny w Piasecznie przyznał opiekę ojcu. Dopiero po nagłośnieniu sprawy przez media i opisaniu jej w Onet.pl anulowano zarządzenie sądu. 6-letni dziś chłopiec mieszka z mamą.
Niestety sprawa ma ciąg dalszy. W środę kobieta opisała na Instagramie, że pojawiła się kolejna decyzja sądu i nakazano jej wydanie syna pod opiekę ojca, ma na to 14 dni.
We wrześniu 2020 roku ukazał się artykuł w Onecie na temat trudnej sytuacji mojej i mojego synka. Siła mediów zadziała - Antonek został ze mną. Wreszcie zaczął chodzić do przedszkola, na dodatkowe zajęcia karate, na basen, piłkę nożną. Wreszcie mógł poczuć się jak dziecko, bo po pobycie z ojcem stwierdzono u niego (w lipcu kończy dopiero 6 lat!) zespół stresu pourazowego (tzw. PTSD). Do dziś chodzimy na terapię, a każda, nawet najmniejsza rozłąka ze mną jest dla niego ciężka do zniesienia
Modelka zamieściła także opinię sporządzoną przez biegłych sądowych na potrzeby postępowania. Są one dowodem w sprawie i potwierdzają jej relację. Ewelina dodaje, że robi wszystko, by zapewnić synowi bezpieczeństwo i spokój oraz by wyszedł z traumy i mógł się normalnie rozwijać.
Niezależne opinie osób, które mają z nami do czynienia na co dzień, mówią wprost o tym, że nasza relacja jest wyjątkowa, daje dziecku niezbędne poczucie bezpieczeństwa i możliwości rozwoju odpowiednie do jego wieku. Opinie w/w osób - czyli kuratorów, psychologów, wychowawców szkolnych, trenerów karate, piłki nożnej - które nie dość, że są pozytywne dla mnie, wprost odnosiły się do szkodliwego wpływu ojca na dziecko (zamykanie w szafie, brak ustalonego rytmu dnia, uprawianie seksu przy małoletnim dziecku) - opinie dla Sądu Rodzinnego w Piasecznie nie znaczą NIC
Teraz trenerka dowiedziała się, że mimo tych pozytywnych opinii oraz jej dotychczasowej opieki nad dzieckiem, sąd nakazał jej oddanie syna ojcu.
Po dwóch latach stabilizacji, domu, w którym zawsze jest ciepły obiad, a matka jest w 100 procentach zaangażowana w wychowanie, sąd orzekł, że dziecko ma wrócić do ojca... - pisze. Czy tak wygląda w naszym kraju dbanie o dobro dziecka?! Czy dziecko to dla Sądu przedmiot, którym można się dowolnie przerzucać, niezależnie od konsekwencji jakie to poczyni dla dziecka? Niezależnie od jednoznacznej opinii Rzecznika Praw Dziecka, że ze względu na jego dobro, ma ono zostać przy mamie? Co jeszcze można zrobić w takiej sytuacji?
Co więcej, Krawczyk ma zaledwie dwa tygodnie na wykonanie postanowienia sądu. Sytuacja jest dla niej przerażająca, a ona sama czuje się kompletnie bezradna.
Zatem lekką ręką Sąd dał nam - mnie i mojemu synkowi, dwa tygodnie️ na całkowitą zmianę środowiska i pożegnanie się z mamą... Wyobrażacie to sobie?! Ktoś daje Wam dwa tygodnie i zabiera Wam dziecko, mimo że dla Antonka mama jest całym światem
Sytuacja modelki bardzo poruszyła jej obserwatorów, którzy zaczęli masowo udostępniać post. W sprawę zaczynają się angażować celebryci. Założono także zbiórkę pieniędzy na koszty prawnicze i opiekę psychologiczną dla chłopca. Ojciec dziecka postanowił zabrać głos w tej sprawie. Na swoim Instagramie wystosował specjalnie oświadczenie.
- Z przykrością stwierdzam, że nie przypuszczałem, że kiedykolwiek będę zmuszony odnosić się na łamach prasy czy w mediach społecznościowych do kwestii związanych z moim życiem prywatnym, w szczególności dotyczących naszego ukochanego syna Antona. W świetle zaistniałej sytuacji i ogromu krzywdzących i zniekształconych informacji podawanych przez moją byłą partnerkę, mamę Antona - Ewelinę Krawczyk, które nakręcają spiralę nienawiści wobec mnie, jestem zmuszony przerwać milczenie. Nasz syn - Anton, od chwili, w której otrzymałem informację, że pojawi się na świecie, był, jest i będzie dla mnie najważniejszy. Na skutek działań mamy Antona, która kierowała się prawdopodobnie chęcią ukarania mnie i sprawienia, abym cierpiał - zabrała mi dziecko, wiedząc, że to zaboli najbardziej - zostałem rozłączony z synem na okres ponad 9 miesięcy. Przez ten czas nie miałem żadnej możliwości kontaktu z Antonkiem, pomimo wielu podejmowanych przeze mnie prób, kierowanych próśb i błagań. Przez ponad 9 miesięcy ani razu nie zobaczyłem dziecka , które bardzo kocham. Był to czas niezwykle trudny nie tylko dla mnie, dla moich rodziców, ale też dla synka. Powyższe doprowadziło do konieczności rozpoczęcia sprawy sądowej, która miała umożliwić dziecku ponowne pojawienie się ojca w jego życiu (...) - tłumaczy w obszernym poście Przemek.
***








