Jak ustalił "Super Express", pomysł jest spektakularny. Sprzeciwia się mu jednak brat skandalistki, Rafał, dotąd odpowiedzialny za organizację koncertów.
Przypomnijmy, że panie rozstały się w 2009 roku w atmosferze skandalu. Mimo to, w wielu wywiadach jurorka "X Factora" podkreślała, że ma do Doroty wielki sentyment.
"Z Dodą pracowało się strasznie, czasem ekstremalnie. Nie jest łatwo z nią pracować, ale muszę powiedzieć, że lubiłam tę pracę" - przyznała. Tłumaczyła jednak, że była to pierwsza i ostatnia artystka, z którą się zaprzyjaźniła.
Ta dla Sablewskiej nie była tak łaskawa. W rozmowie z "Faktem" określiła ją jako "perfidną, zakłamaną osobę, która świetnie gra mediami". W "Super Expressie" na jej temat wypowiedziała się jeszcze dosadniej:
"Mogłaby być sobą i powiedzieć: Dzięki Dodzie, dzięki Edycie i Marinie. Wylansowałam się na was, trochę was wydoiłam i oszukałam, ale dzięki temu jestem tu, gdzie jestem, bo takie są moje marzenia, a teraz po prostu spadam".
Czy po czymś takim można jeszcze razem pracować? W show-biznesie wszystko jest możliwe...









