Danuta Martyniuk w końcu rozwiała domysły o swoim małżeństwie z Zenkiem. Daleko jej od typu takiej żony
Danuta Martyniuk opowiedziała o życiu u boku Zenka Martyniuka, podkreślając, że nigdy nie była żoną, która "leży i pachnie". 58-latka w najnowszym wywiadzie wyjawiła, jak wygląda jej codzienność i co najbardziej sprawia jej dziś radość.
Danuta Martyniuk znana jest jako żona "króla disco polo" - Zenka Martyniuka. Małżeństwo poznało się jeszcze w 1987 roku i od tamtego momentu jest właściwie nierozłączne. 58-latka udzieliła niedawno wywiadu na łamach "Faktu", w którym opowiedziała o życiu u boku sławnego męża.
Zenek Martyniuk w branży disco-polo uchodzi za prawdziwego wyjadacza. Sukces twórcy przekłada się na jego finanse, co z pewnością odczuwają najbliżsi piosenkarza.
Danuta Martyniuk mimo tego przekonuje, że daleko jej do typu żony, która "leży i pachnie". Zapewniła też, że nie lubi też snuć się po salonach.
"Mnie to (bycie popularną - red.) nie zmieniło, wciąż jestem normalną kobietą, bo tego nauczyli mnie rodzice. Jestem żoną przy mężu, matką przy rodzinie. Nie wywyższam się, nie zadzieram nosa, nauczono mnie skromności. A że mam drogą torebkę, nie jest niczym złym. Jeśli mnie stać i o niej marzę, to sobie kupię. Nie jestem pierwsza i ostatnia. Nikomu nie ukradłam, a czerwone dywany mnie nie interesują. Jeśli ktoś myśli, że tylko leżę i pachnę, to się grubo myli" - przyznała żona Zenka Martyniuka.
Danuta Martyniuk podkreśliła, że na co dzień uwielbia pracę w ogródku.
"Mam co robić, a jak pielę nasze ogrody, to nie mam na sobie markowych rzeczy, a ubrudzone ręce i kolana. Pracy nauczono mnie w domu, a gdy wyszłam za Zenka, mieszkaliśmy z moimi rodzicami, bo u niego się wtedy nie przelewało. Nie mieliśmy ani pałaców, ani zbytków. To, co mamy dziś, to efekt naszej wspólnej pracy" - skwitowała.
W poprzednim wywiadzie dla "Faktu" Danuta Martyniuk mówiła z kolei, że zanim jej mąż odniósł ogromny sukces w branży muzycznej, latami ciężko pracowała. Z tego powodu złości ją, kiedy ktoś mówi, że jest jedynie "żoną Zenka Martyniuka".
"Jak słyszę, że ktoś mówi, iż ja nie pracowałam, to mam w sobie złość. (...) Jeździłam codziennie do pracy, urabiałam się, dbałam i o (pracę - red.) i dom i rodzinę (...)" - mówiła.
Zapracowanej Martyniukowej w czasach młodości pomagała jej mama.
"Nie jestem tylko żoną Zenka, jestem kobietą, która ciężko pracowała, miała czas i serce dla wszystkich w rodzinie. Na szczęście miałam kochaną mamę, która pomagała mi wtedy przy Danielu, gdy pracowałam do nocy. Rodzina dla mnie zawsze była najważniejsza i nigdy jej nie zostawię, choć nie wszyscy to doceniali" - przyznała gorzko.
Zobacz też:
Danuta Martyniuk zaskoczyła wyznaniem ws. syna Daniela. "Jestem z niego dumna"
Pierwsza żona Martyniuka ostro reaguje, nie gryzie się w język ws. Daniela. "Głośno mówię koniec"
Daniel Martyniuk żył na koszt ojca. "Sam sobie potrafiłem wziąć"