Niedzielne popołudnie nie należało do najprzyjemniejszych dla Renaty Dancewicz (43l.), choć nic tego nie zapowiadało. Aktorka zostawiła 9-letniego syna Jerzego pod opieką pracowników parku rozrywki dla dzieci, a sama pojechała na spotkanie ze swoim przyjacielem z serialu "Na Wspólnej" Zbyszkiem Stryjem (44l.).
Obiad przyjaciół trwał ponad dwie godziny, podczas którego Renata nie odmawiała sobie kolejnych kieliszków wina. Z restauracji wyszli w wyśmienitych humorach i udali się do samochodu aktorki. Wypity alkohol nie przeszkodził gwieździe usiąść za kierownicą. Pech chciał, że kilka ulic dalej zatrzymał ją policyjny radiowóz.
Badanie alkomatem rozwiało wątpliwości mundurowych. W oczach aktorki pojawiły się łzy. Wizyta w komisariacie była nieunikniona, do tego jej synek został sam w parku rozrywki. Na szczęście na wysokości zadania stanął jej kolega, który zamienił się z nią miejscami i w asyście policji pojechali odebrać Jerzego. Na miejscu Dancewicz przesiadła się do radiowozu. Na komisariacie minę miała nietęgą. W końcu do niej dotarło, że za jazdę po alkoholu grozi nie tylko mandat, ale i utrata prawa jazdy.
Renata wyznała kiedyś, że stąpanie po cienkiej granicy z używkami nie jest jej obce. W książce "Odczarowani" autorstwa Jana Smoleńskiego zdradzającej kulisy show-biznesu czytamy, że w młodości aktorka nie stroniła od alkoholu i próbowała różnych rzeczy. "Jako miłośniczka lat 60. i 70., fanka Rolling Stonesów, nie mogłam nie próbować narkotyków. Trawa, haszysz, LSD, kokaina - tego próbowałam" - wyjawia szczerze.
Młodość młodością, ale dziś Renata jest już dojrzałą kobietą i matką. Oby zepsute popołudnie, mandat i wstydliwa wizyta na komisariacie sprawiły, że następnym razem dobrze się zastanowi, nim po alkoholu znowu wsiądzie do samochodu.
Jeśli to nie wystarczy, może na lusterku w aucie powinna zawiesić sobie zdjęcie Ilony Felicjańskiej? Ku przestrodze...
Zobacz również:










