Reklama
Reklama

Czarne chmury nad telewizją TVN. Najpierw przegrany proces, a teraz to. Stację czekają spore kłopoty

Po tym jak Robert Jałocha wygrał z telewizją TVN sprawę w sądzie, okazało się, że kolejny były pracownik wytoczył stacji z Wiertniczej proces o poważne naruszenie praw. I choć operator obrazu domaga się odtajnienia sprawy, aktualnie nie wiadomo jeszcze, czy postępowanie w ogóle się rozpocznie.

Kolejne problemy TVN

Wygląda na to, że stację TVN mogą czekać kolejne poważne kłopoty. Ostatnio w polskich mediach zrobiło się głośno na temat licznych procesów, które wytoczyli telewizji z Wiertniczej byli pracownicy. W sądzie z byłym pracodawcą spotkał się już między innymi Robert Wyczałkowski i reporter TVN24 Robert Jałocha, któremu udało się wygrać proces w drugiej instancji.

Sytuacja dotyczyła lat 2010-2020, kiedy to dziennikarz pracował dla telewizji na umowie o dzieło. W 2020 roku, po zakończeniu współpracy, Jałocha wystąpił o świadectwo pracy. Gdy dokument nie dotarł, zgłosił to Państwowej Inspekcji Pracy. Po analizie dokumentów i warunków zatrudnienia, inspekcja skierowała sprawę do sądu. Pierwszy wyrok zapadł pod koniec listopada ubiegłego roku.

Reklama

Na początku tego roku TVN złożył apelację, która została oddalona przez sąd drugiej instancji. Wyrok potwierdził jednak, że szefostwo stacji z Wiertniczej nieprawidłowo zatrudniało Jałochę, pomimo podpisywania z nim umów cywilnoprawnych.

Niedawno kolejny proces wygrała z TVN-em także Jolanta Hofer. Wygląda na to, że na tym kłopoty telewizji się nie skończą.

Kamil Różalski będzie walczył z TVN-em w sądzie

Teraz sprawę do sądu postanowił oddać także Kamil Różalski. Mężczyzna pracował na Wiertniczej przez 23 lata jako operator obrazu. Problem w tym, że choć realizował obowiązki, które są typowe dla osoby zatrudnionej w ramach umowy o pracę, telewizja przez większość czasu zatrudniała go na umowie o dzieło, nazywanej często "śmieciówką".

Oliwy do ognia dodaje fakt, że operator był wcześniej zatrudniony przez TVN na pełny etat, jednak pod naciskiem szefostwa, zgodził się na zmianę warunków zatrudnienia. Kamil Różalski zarzuca stacji poważne naruszenie praw, a co więcej twierdzi, że takich jak on jest znacznie więcej.

"Przez pierwsze 15 lat pracowałem w TVN na umowę o pracę na czas nieokreślony, później, przez kolejne osiem lat, na umowę o dzieło. Zostałem do tego zmuszony (...). Nic się w moim przypadku się nie zmieniło - ten sam przełożony, taka sama praca, wszystko było identyczne, z wyjątkiem praw pracowniczych" - tłumaczy operator w rozmowie z Wirtualnymi Mediami. Dodaje także, że jego cierpliwość skończyła się, gdy przełożeni - oczywiście bez uzyskania wcześniejszej zgody - zaczęli wydłużać godziny jego pracy.

"Nie miałem prawa do urlopu, płatnego zwolnienia lekarskiego i musiałem więcej pracować za te same pieniądze. Od stycznia 2013 roku przestał obowiązywać 8-godzinny czas pracy - najpierw było 12 godzin, później dochodziło do absurdów, że pracowaliśmy przez 16-18 godzin" - zdradza.

Czarne chmury nad TVN-em. Były pracownik nie zamierza rezygnować

W związku z tym toczą się obecnie dwa postępowania - jedno ze strony Państwowej Inspekcji Pracy, drugie - z inicjatywy ZUS-u, którego przedstawiciele twierdzą, że umowa operatora była "zleceniem z pełnym oskładkowaniem" - podają Wirtualne Media.

Stacja szybko zareagowała i domaga się zawieszenia postępowania. Włodarze TVN-u chcą także, by ewentualny proces odbył się za zamkniętymi drzwiami. Kamil Różalski domaga się jego odtajnienia.

"Zrobię wszystko, by mój proces był jawny. Opinia publiczna ma prawo wiedzieć, jakie są prawdziwe standardy" - napisał były pracownik telewizji w mediach społecznościowych.

Na razie nie wiadomo jednak, czy do postępowania w ogóle dojdzie.

"TVN po tym, jak prokuratura dołączyła się do sprawy, natychmiast złożył wniosek o zawieszenie postępowania sądowego do czasu rozstrzygnięcia odwołania od decyzji ZUS i uprawomocnienia się wyroku, czyli za wiele wiele lat. To wybieg prawny, który jeżeli się utrzyma w mocy, może doprowadzić do tego, że nigdy nie odbędzie się proces między mną a TVN o ustalenie stosunku pracy" - podsumował Różalski w rozmowie z WM.

Zobacz też:

Robert Jałocha jeszcze nie zobaczył pieniędzy od TVN. Aż trudno uwierzyć w zachowanie stacji

Producentka "Rozmów w toku" otrzymała ultimatum. Wkurzyła się na TVN

Szkło kontaktowe: Wściekłe komentarze widzów po nowym odcinku. Jest nowa prowadząca 

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: TVN SA | Robert Jałocha
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy