Chociaż księżna Kate ma do pomocy nad dziećmi nianie zatrudnione przez samą królową, sama woli powierzać dzieci innej osobie...
Gdy tylko dobiegła końca wizyta książęcej pary w Polsce i w Niemczech, Kate (35) wraz z mężem Williamem (35) i dziećmi udali się na spotkanie z jej rodzicami.
Przez te kilka dni pobytu poza Anglią, ich pociechy George (5) i Charlotte (2) bardzo stęskniły się za swoją babcią.
Chociaż widują się z najważniejszymi osobami na świecie, odwiedzają zamki i pałace, zasypywani są wyszukanymi prezentami, to najlepiej czują się... w domu dziadków.
Carole Middleton (62) po narodzinach wnuków przeistoczyła swój przydomowy ogród w raj dla dzieci. Jego główną atrakcją jest staw oraz zagroda dla zwierząt, w której biegają kaczki i kurczaki.
Nie pochodząca z rodziny królewskiej mama Kate szturmem wkroczyła na salony i z jej zdaniem na temat wychowywania wnuków liczy się cały królewski dwór.
Zresztą Carole nie wyobrażała sobie, aby mogła nie uczestniczyć w ich codziennym życiu. Traktuje je nie jak książęta, ale ukochane wnuki, rozpieszcza, bawi się z nimi i tańczy w ogrodzie.
Podobnie wychowywała ich mamę. Po tym, jak na świat przyszła Kate, a potem jej rodzeństwo Pippa i James, Carole wraz z mężem Michaelem otworzyli firmę organizującą przyjęcia, aby mogli pracować z domu i więcej czasu spędzać z dziećmi.
Nic więc dziwnego, że mimo iż rodzina królewska zatrudnia nianię – Marię Turrion Borrallo – Kate chętnie korzysta ze wsparcia mamy
i to jej najchętniej powierza opiekę nad pociechami. Gdy królewska para udaje się w zagraniczną podróż, w której nie mogą uczestniczyć dzieci, wtedy George i Charlotte mieszkają u babci. A kiedy w marcu tego roku małżonkowie zapragnęli wybrać się na narty, Carole pojechała razem z nimi i doglądała wnuków.
Jak mówią w rozmowie z dziennikarzami mieszkańcy Bucklebury, gdzie mają dom Middletonowie, nowa rola nie zmieniła Carole.
Wciąż widywana jest w lokalnych sklepach, a gdy ktoś nazwie ją królewską babcią, uśmiecha się.
"Kocham nią być" – zapewnia.