Była żona Adamczyka przerywa milczenie. Wstrząsające słowa o dziennikarzu TVP
Agnieszka Piechurska poznała Michała Adamczyka w listopadzie 2001 roku, a w 2006 roku powiedzieli sobie "tak". Małżeństwo doczekało się jednej córki Anny, która obecnie ma już 16 lat. Para została się po cichu i wzięła rozwód w październiku 2007 roku. Od tamtej pory Agnieszka odcięła się od dziennikarza TVP i rzadko o nim mówi w przestrzeni publicznej.
Tabloidowi udało się jednak porozmawiać z byłą żoną Adamczyka.
Była żona Michała Adamczyka przerwała milczenie: "Zwyczajnie się boję"
Agnieszka Piechurska była drugą żoną Michała Adamczyka. Z trudem przechodzą jej przez usta wspomnienia związane z byłym mężem.
"Pobraliśmy się tuż po tym, gdy Michał dostał propozycję zostania korespondentem telewizji w Belgii lub w Wielkiej Brytanii. Za moją namową wybrał Belgię. Przed wyjazdem odbył się ślub cywilny, byłam wtedy w ciąży. Ale po niecałym roku, po tych wszystkich przeżyciach w Belgii, wróciłam do Polski z 5-miesięcznym dzieckiem i podjęłam decyzję o rozstaniu, bo ileż można było pozwalać, na to, co miało miejsce i złożyłam pozew o rozwód. Co się działo w Brukseli, może się pani tylko domyślać" - powiedziała "Faktowi" Agnieszka Piechurska, która przez rok mieszkała z mężem za granicą, gdy ten był korespondentem TVP.
Przestraszona kobieta nie chce komentować najnowszych doniesień dziennikarzy Onetu ze względu na dobro swoje i dziecka.
"Za radą mojego prawnika nie chcę komentować tego artykułu, dlatego, że przeszłość, która jest związana z ojcem mojego dziecka, jest tak traumatyczna, że po prostu nie chcę do niej wracać. Dlaczego? Zwyczajnie się boję. Boję się, że tak, jak to miało miejsce w tym roku, stracę pracę, jeżeli powiem prawdę albo powiem za dużo, lub zrobię coś, co się drugiej stronie nie spodoba" - powiedziała Agnieszka Piechurska w rozmowie z "Faktem".
Była żona dziennikarza TVP walczyła o wyższe alimenty
Agnieszka Piechurska po tym, jak dowiedziała się, że jej były mąż zarabia nawet 60 tys. zł miesięcznie, postanowiła walczyć o wyższe alimenty na córkę, które płacił w wysokości 1200 zł. Niestety prośba ta tylko dodatkowo zezłościła Adamczyka, który podobno zerwał wszystkie kontakty z córką.
"Ja zarabiam 6 tys. na rękę, a nie 60 tys. Nas różni jedno zero. Zapowiedział mi, że nie dostanę grosza więcej i, że zrobi wszystko, żeby mnie zniszczyć. Co nastąpiło, bo straciłam pracę w Telewizji Polskiej. Oficjalnie nikt mi tego nie powiedział, dlaczego zostaję zwolniona, ale nieoficjalnie usłyszałam, że mogę się tylko domyślać, kto stoi za tym zwolnieniem" - zaznaczyła.
Co więcej, kobieta ma żal też do władz TVP, które roztoczyły nad dziennikarzem parasol ochronny, a obecny prezes TVP Mateusz Matyszkowicz podobno jest niewzruszony losem kobiety.

Zobacz też:









