Brat Rogacewicza przerwał milczenie ws. relacji z matką. Wyznał, jak było naprawdę
Już w niedzielę kolejny odcinek "Tańca z gwiazdami", który dostarczy wyjątkowych emocji. Par jest już coraz mniej, konkurencja jest coraz mocniejsza, a wygrany może być tylko jeden.
Uczestnikiem, który dąży do zdobycia Kryształowej Kuli, jest Marcin Rogacewicz, który wraz ze swoją partnerką życiową i taneczną, czyli Agnieszką Kaczorowską pokażą na parkiecie taniec współczesny. Jednocześnie w internecie ujawnił się brat Rogacewicza, Maciej.
Brat Marcina Rogacewicza nagle przerwał milczenie. To dlatego przez 12 lat nie miał kontaktu z matką?
W rodzinnym odcinku "Tańca z gwiazdami" aktor znany m.in. z "Na dobre i na złe", "Komisarza Alexa" czy "Przyjaciółek" zaprosił do tańca swoją mamę Ewę.
Marcin Rogacewicz otwarcie wówczas opowiedział o trudnej relacji z matką. Przez 12 lat nie utrzymywali kontaktu, ale teraz próbują odbudować więź i na nowo uczyć się bycia blisko.
"W pewnym momencie mojego życia straciłem kontakt z mamą na 12 lat. Uległem wtedy manipulacji" - powiedział Rogacewicz w materiale podczas emisji odcinka "Tańca z gwiazdami".
Te słowa wywołały falę plotek i internauci prześcigali się w teoriach, co naprawdę mogło się wydarzyć przez te lata. Większość osób twierdziła, że sam sposób wypowiedzi był dość nieelegancki i "pozbawiony szacunku wobec przeszłości". Sam zainteresowany nie potwierdził, ani nie zaprzeczył żadnym z nich.
Brat Rogacewicza przerwał milczenie ws. relacji z matką tuż przed "Tańcem z gwiazdami". Wyznał, jak było naprawdę
Tymczasem na Instagramie pod jednym z postów jedna z komentatorek opisała swoje spostrzeżenia względem Rogacewicza. Nikt nie mógł jednak przewidzieć, że nagle do dyskusji włączy się... brat Marcina, Maciej.
"Tak, każdy zdrowy człowiek widzi, że to się nie spina" - napisał pod postem, potwierdzając jednocześnie rodzinne powiązania, a nie tylko zbieżność nazwisk.
Jego wypowiedź natychmiast przedostała się do mediów. Mimo że bracia Rogacewicz rzadko komentują swoje relacje, tym razem rodzinne konflikty ujrzały światło dzienne. I to publicznie.
Czekamy na dalszy rozwój wydarzeń.










