Beata Tadla i jej mąż Michał Cebula gościli w premierowym odcinku nowego podkastu "W parach" autorstwa słynnej pary znanej z telewizji - Aleksandry Grysz i Tomasza Tylickiego.
Beata Tadla czuła się samotna w poprzednich związkach
Beata Tadla podczas rozmowy otworzyła się na temat swoich poprzednich relacji i tego, jak wpłynęły na jej obecny związek. Dziennikarka wyznała, że w przeszłości nieraz czuła się samotna.
"W poprzednich relacjach miałam poczucie, że muszę wszystko. (…) Miałam za sobą relacje, w których byłam bardzo sama. Musiałam bardzo dużo robić, bardzo się starać, wydatkowałam energię non stop, bo wydawało mi się, że tak trzeba. Że kobieta 'powinna się starać'" - powiedziała Beata Tadla.
Dopiero przy jej mężu zrozumiała, że ma przy sobie mężczyznę, jakiego chciała mieć od dawna.
"Nagle okazało się, że mam przy sobie mężczyznę samowystarczalnego, stanowczego, decyzyjnego. Jak nie ma jedzenia w domu, on mówi: 'Przecież sobie zrobię'. I wtedy myślę: 'No właśnie. Ja też całe życie potrafiłam się sobą zaopiekować'" - wyznała Tadla.
Nauczona poprzednimi doświadczeniami dziennikarka obiecała sobie jedną rzecz. Będąc w relacji, nie ma zamiaru ignorować tzw. czerwonych flag.
"Po poprzednich doświadczeniach obiecałam sobie, że nie będę ignorować żadnego sygnału ostrzegawczego. Że każdy będzie wymagał reakcji, rozmowy, postawienia granic" - mówiła w podkaście.
Beata Tadla odnalazła miłość u boku Michała Cebuli
W obecnej relacji Beata Tadla nie widzi żadnych niepokojących sygnałów:
"To było niesamowite, bo po prostu nic takiego się nie pojawiło. Jestem wobec siebie szczera: gdy tylko coś jest nie tak, mówimy o tym od razu".
Tadla i Cebula wyznali również, że w ich relacji nie ma czegoś takiego jak "ciche dni". Choć zdarza im się kłócić, starają się szybko wyjaśnić sytuację.
"Nieważne, jak bardzo jesteśmy na siebie wkurzeni, nie przekraczamy granicy (...). Szacunek jest nie do ruszenia" - ogłosiła Tadla.
Gwiazda przekonuje, że to właśnie w nowej relacji odkryła spokój, który widzę też najbliżsi z jej otoczenia.
"Weszło we mnie takie poczucie spokoju, którego wcześniej nie znałam. Otoczenie mówi mi: 'Stałaś się łagodniejsza, spokojniejsza'. Jak człowiek dostaje kawałek bezpieczeństwa, to robi się właśnie spokojny. Wiesz, że wracasz do domu i nie spotka cię kolejny afront. Nie uciekam do pracy przed domem. Praca jest wystarczająco stresująca, nie chcę z niej uciekać do jeszcze większego stresu" - skwitowała.









