Reklama
Reklama

Beata Tadla i Jarosław Kret: jak wygląda ich związek?

Beata Tadla (42 l.) i Jarosław Kret (54 l.) są parą niemal od pięciu lat. Jednak ich wspólne życie nie jest sielanką. Prezenter lubi chodzić swoimi drogami. Niepokojące może zabrzmieć, że nawet swoich urodzin nie spędza z ukochaną u boku. Świętował samotnie na Wyspach Kanaryjskich.

Poniedziałkowy poranek, 4 grudnia. Za oknem sypie śnieg. Beata Tadla wstaje rano i szykuje się do pracy. W domu panuje cisza, jej 17-letni syn Jan wyszedł już do szkoły.  

W tym właśnie dniu Jarosław Kret kończy 54 lata, ale dziennikarka nie może uściskać ukochanego, złożyć mu życzeń i przygotować na śniadanie jego ulubionego omletu. Prezenter pogody swe urodziny świętował samotnie na Wyspach Kanaryjskich. Na Instagram wrzucił sporo zdjęć z narodowego parku na Teneryfie, z urokliwych zakątków Las Palmas.  

- Nie znoszę, gdy wyjeżdża i nie ma go obok mnie - mówi Beata.  

Reklama

Tym bardziej jej smutno, kiedy nie może z ukochanym celebrować ważnych momentów.  

- Jestem wielkim indywidualistą. Zdaję sobie sprawę z tego, że Beata ma ze mną ciężko - wyznał ostatnio Kret w miesięczniku "Pani".  

Więcej ich różni, niż łączy, mają odmienne temperamenty. - Najważniejsze w związku jest dawanie sobie przestrzeni - wyjaśnia Jarek, który lubi chodzić swoimi drogami.  

Mówi, że jest wolnym ptakiem, rebeliantem, zaś Beata to typ prymuski. Lubi mieć wszystko poukładane.  - On ma luźne podejście do czasu i zobowiązań, robi tylko to, co sam chce - żali się Tadla.  

Kiedy próbuje partnera namówić do jakiś działań, które mu nie pasują, słyszy, że wywiera presję. Dziennikarka musiała zaakceptować tę jego naturę. Choć nie przyszło to jej łatwo, wiele razy musiała zacisnąć zęby. Nie zawsze ma w nim męskie wsparcie, to ona wykazuje się silnym charakterem.  

- Gdy Jarek ma gorszy czas, emigruje wewnętrznie. Wtedy chce, aby dać mu po prostu święty spokój. Na początku tego nie rozumiałam, nie odstępowałam go na krok - wyznała.  

Ale Jarek potrafi emigrować nie tylko wewnętrznie. Mimo że kupili wspólnie dom na kredyt, zachował swoje mieszkanie na warszawskiej Starówce. To jego azyl, do którego chętnie ucieka. Tam pisze swoje książki, gromadzi pamiątki z podróży. Uwielbia też być w drodze i ciągle wyrusza na jakieś dalekie wyprawy.  

Tymczasem Tadla, która prowadzi serwis informacyjny w telewizji, nie może sobie pozwolić na wzięcie tylu dni urlopu. W ich domu nie brakuje spięć wynikających z odmiennych osobowości. Zdarza się, że któreś z nich wybucha, rzuci talerzem. Są też ciche dni.  

- Wtedy chowam się w mojej skorupie, wycofuję, co nie jest łatwe dla drugiej osoby - przyznaje szczerze Kret.  

Choć dodaje, że w relacji z Beatą już częściej potrafi zapanować nad emocjami.  - Nie wierzę w teorię o dwóch połówkach jabłka. Są dwa owoce w jednym koszyku - mówi prezenter.  

Mimo różnic są ze sobą już pięć lat. Znajomi dopytują, kiedy ślub? Beata pierścionek od Jarka dostała, ale terminu ciągle nie ustalili.  - Jesteśmy oboje spontaniczni i może kiedyś się zdarzy, ale na razie o tym nie myślimy - odpowiada wymijająco Tadla.

***
Zobacz więcej materiałów:

Dobry Tydzień
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama