Swojej córce Helenie (17 l.) Beata Ścibakówna (49 l.) wyraźnie określiła priorytety: najpierw są obowiązki, potem przyjemności. Wprowadzone przez mamę zasady Helena wzięła sobie do serca i w liceum społecznym w Warszawie, do którego chodzi, nie mogą się jej nachwalić.
Córka aktorki i Jana Englerta (74 l.) jest nie tylko zdolna, ale także ambitna. Dużo czyta, chodzi na zajęcia obowiązkowe, biegle mówi po angielsku i francusku. W przyszłym roku Helena przystępuje do międzynarodowej matury, a dobry wynik da jej szansę nauki na dobrych uczelniach za granicą.
Do niedawna córka gwiazdy myślała o nauce w Anglii, bo zachwyciła się Londynem. - To jest miasto, do którego wjeżdżam i nie czuję, że zwiedzam, a to, że w nim mieszkam. To jest moje miasto - mówi Helena.
Po swoich rodzicach Helena odziedziczyła artystyczny talent. Beacie miło było słyszeć, że ekipa serialu "Barwy szczęścia" jest pod wrażeniem umiejętności Heleny i jej zacięcia do gry. Na planie zachowuje się jak profesjonalna aktorka: jest świetnie przygotowana do roli, nie trzeba kręcić wielu dubli. Umiejętnie wykorzystuje doświadczenie, jakie zdobyła już jako trzynastolatka w filmie "Układ zamknięty".
Marzeniem Heleny jest aktorstwo. Beata pragnie, by córka to marzenie spełniła, ale studiując na uczelni w kraju. Dość niespodziewanie z pomocą Beacie przyszła decyzja twórców serialu "Diagnoza", którzy zatrudnili Helenę do swojej produkcji. Jej rola miała być epizodem, ale na castingu Helena wypadła tak znakomicie, że weszła do stałej obsady. W planach są już kolejne serie i jej obecność na miejscu staje się niezbędna.
W domowych rozmowach wrócił więc dawny pomysł Heleny o studiach aktorskich w kraju, nie za granicą. - Córka stoi przed ważnymi decyzjami, ale prosiła mnie o dyskrecję - mówi tygodnikowi "Świat i ludzie" aktorka, gdy została zapytana o konkretne plany jedynaczki.
Ale w Teatrze Narodowym, gdzie gra, jej koleżanki mówią, że kamień spadł jej z serca...

***
Zobacz więcej materiałów z życia gwiazd:








