Para rozwiodła się w lipcu 2016 roku po 37 latach wspólnego życia. Rozwód został orzeczony już na pierwszej rozprawie.
Artystka zapewniała wówczas, że jest szczęśliwa i wszystko poszło po jej myśli. Wcześniej porozumiała się w kwestiach związanych z podziałem majątku.
W wywiadach mówiła, że "rozwód był koniecznością", że doszła do momentu, w którym zdała sobie sprawę, iż nie ma już uczucia i związek istnieje tylko na papierze. Nigdy jednak nie chciała rozmawiać o szczegółach. W swojej nowej książce uchyla rąbka tajemnicy!
To nie będzie taka do końca autobiografia. (...) Jest taka dwuwarstwowość, powiedzmy. Jeden wątek jest prawie teraźniejszy. Jest to moment mojego rozwodu, bo w tym dniu się wydarzyły takie sytuacje, że ja musiała to opisać - tłumaczy Kozidrak.

Powody rozwodu Kozidrak
Artystka na łamach książki wyznaje, że w swoim małżeństwie mierzyła się z poważnym problemem...
Kiedy w nasze szalone, ale długo szczęśliwe życie, wdarł się nałóg, robiłam wszystko, aby pomóc Andrzejowi. To były dramatyczne chwile. Trudno do nich wracać, lecz jedno na pewno chcę zapamiętać: pełnoletnia córka stała się w tym czasie moją przyjaciółką i wielkim wsparciem - opowiada Kozidrak na łamach swojej autobiografii, której fragment publikuje tygodnik "Na Żywo".
Kozidrak opuściła wówczas willę w Lublinie wraz z córką Agatą i zamieszkała u swojej mamy Alicji i brata Jarosława w rodzinnym domu.
Wsparcie dostała również od starszej córki Kasi (sprawdź!) i siostry Marioli. Co na to Andrzej Pietras? Muzyk nie chce komentować wynurzeń byłej żony. Obecnie przebywa za granicą.

To się świetnie czyta
Bratanek Kozidrak zapewnia, że w książce "będzie wiele ciekawszych tematów niż nałóg Andrzeja". Potwierdza to Katarzyna Nosowska, która jest już po lekturze.
Wspaniale napisała (...) w recenzji Kasia Nosowska, której wysłałam książkę do przeczytania przed drukiem. Zadzwoniła do mnie i powiedziała: "Beata, to się świetnie czyta. I teraz wiem, skąd te twoje teksty" - wyznała w rozmowie z "Galą" Kozidrak.
Przyznała, że pomysł spisania wspomnień powstał już dawno temu. Podczas lockdownu znalazła jednak czas, by w końcu siąść i wyrzucić z siebie to, co leży jej na wątrobie.
W pandemii trochę z nudów, kiedy nie bardzo wiedziałam, co z sobą zrobić, postanowiłam się do tego zabrać. Pisanie i wracanie do przeszłości bardzo mnie wciągnęły. Zwłaszcza pierwsze strony, gdzie opisuję swoje dzieciństwo. Chciałam, by książka była lekka, napisana żartobliwie. Nawet kiedy piszę o czymś nostalgicznym, nie ubieram tego w smutne słowa. W swoje historie wplatam też teksty piosenek. Chciałam wytłumaczyć, dlaczego one powstawały w takim, a nie innym czasie, w określonych okolicznościach - tłumaczy Beata.









