Michał Gazda był cenionym, choć nie cieszącym się zbyt dużą popularnością aktorem. Znali go przede wszystkim bywalcy stołecznych teatrów, na scenach których stworzył wiele wybitnych kreacji. Barbara Krafftówna, którą poślubił w 1956 roku, jest przekonana, że to przez nią nie zrobił kariery, na jaką zasługiwał...
Michał był dobrym aktorem. Natomiast przy moim życiorysie, przy mojej sile zawodowej i pozycji, był w cieniu
Michał Gazda urodził się w polskiej rodzinie mieszkającej w Czerniowicach na Bukowinie. W 1944 roku, po wkroczeniu Rosjan do Rumunii, został wywieziony na Syberię, skąd po kilku miesiącach uciekł do Polski jako żołnierz... Wojska Polskiego.
Trzy lata po wojnie zadebiutował na scenie Teatru Śląskiego, a w 1951 roku po raz pierwszy stanął przed kamerą, by zagrać ucznia szkoły morskiej w filmie "Załoga".
Był pokazowym egzemplarzem. Amantem. Cała reklama "Załogi" wykorzystywała jego urodę
Syn Piotr, który przyszedł na świat w środku lata 1955 roku, był dla Michała Gazdy najważniejszą osobą na świecie. Barbara Krafftówna twierdzi, że gdyby nie dziecko, kariera jej męża z pewnością w końcu na pewno nabrałaby rozpędu.
Jemu nie zależało na karierze. Nie miał niespełnionych ambicji ani marzeń. Skupił się na domu. Opiekował się nami - mną i Piotrkiem

Tragedia na Moście Gdańskim
Właśnie na prośbę Piotrka Michał Gazda przyjął w 1969 roku niewielką rolę w "Czterech pancernych i psie", choć żona - grająca w serialu Honoratę - szczerze mu to odradzała, twierdząc, że na planie panują koszmarne warunki. Michał zdążył wystąpić w zaledwie kilku scenach w dziewiętnastym odcinku telewizyjnego hitu...
Po jego tragicznej śmierci na Moście Gdańskim w Warszawie trzeba było wprowadzić kilka korekt do scenariusza, a zdjęcia z udziałem wdowy po aktorze zdecydowano się nakręcić kilka tygodni po wyznaczonym wcześniej terminie, by dać jej czas na przeżycie żałoby.
Gazda pojawia się w odcinku "Tiergarten" jako porucznik dokonujący obliczeń związanych z pokonywaniem zalanego tunelu metra. W rzeczywistości miał zagrać w kilku innych scenach wspomnianego odcinka. Po śmierci aktora zawieszono na jakiś czas zdjęcia z udziałem Krafftówny
Śmierć Michała Gazdy była dla Barbary Krafftówny potwornym ciosem. Aktorka latami zadręczała się myślą, że jej ukochany zginął... przez nią. Winiła się za tę tragedię, przekonana, że gdyby tego dnia - 6 listopada 1969 roku - nie umówiła się z mężem w SPATiF-ie, przeżyłby zawał, jeśli w ogóle by go doznał.
Mieli razem wybrać się na uroczysty obiad z okazji przypadających następnego dnia urodzin Michała. Pędził na spotkanie z nią, gdy niespodziewanie poczuł potworny ból serca i stracił panowanie nad kierownicą.
Dostałam informację, żeby natychmiast przyjechać do domu. Drzwi były otwarte... W progu pokoju stał oficer milicji. Powiedział, że Michał nie żyje. Rzuciłam się na niego i zaczęłam go bić

Trzy razy umierała z żalu
Michał Gazda zmarł w przeddzień swych 42. urodzin. Nigdy nie miał problemów z sercem...
Kilkanaście lat później na zawał serca zmarł także drugi mąż Barbary Krafftówny Arnold Seidner. W 2009 roku odszedł też syn aktorki...
Trzy razy umierałam z żalu. Trzy razy moje serce przebiły krwawe strzały. Okrutny los zabrał trzech najważniejszych mężczyzn mojego życia. Bardzo pomogły mi pigułki. Wyszłam z otępienia, ale blizny pozostały. Dotkliwe, wyraźnie, własne
Michał Gazda - pierwszy mąż aktorki - jest dziś niemal kompletnie zapomniany. Barbara Krafftówna obwinia się o to...
Nie mogę ukryć, że go zdominowałam. Na pewno wyhamowałam jego karierę. Gdyby nie ja... Gdyby nie było dziecka, może jego zawodowe losy potoczyłyby się inaczej
Zobacz też:Gwiazdy "Twoja Twarz Brzmi Znajomo" zadały szyku! Szatan boska, ale to mini Sykut skradła show!
Marta Manowska pokazała się bez makijażu. Fani oniemieli!


***
Więcej newsów o gwiazdach, ekskluzywne materiały wideo, wywiady i kulisy najgorętszych imprez znajdziecie na naszym Instagramie pomponik.pl








