Anna Samusionek wyznaje: Mam osobistą relację z Jezusem
Anna Samusionek (45 l.) ma nadzieję, że film "Smoleńsk", w którym zagrała jedną z głównych ról (premiera we wrześniu), okaże się ogromnym sukcesem. To powrót aktorki nie tylko na duży ekran, ale i... do serc Polaków!
Jest coś, czego żałujesz w życiu? Wiesz, że dziś postąpiłabyś inaczej?
Anna Samusionek: - Nie mam zwyczaju żałować. Nie zadręczam się myślami, że gdybym coś zrobiła inaczej, moje życie byłoby wspanialsze i piękniejsze. Wcale nie wiem, czy stałoby się takie. Wychodzę z założenia, że w każdym doświadczeniu jest coś pozytywnego. Jeżeli nawet popełniałam błędy, to wyciągam z nich wnioski na przyszłość, traktuję je jak lekcję, jaką dało mi życie. Najważniejsze, że nie pozwoliłam złym doświadczeniom zamienić mnie w ponurego, zgorzkniałego człowieka. A problemy nie stały się wymówką, by sięgnąć po używki, np. alkohol, jak się często zdarza.
Masz za sobą dwa małżeństwa i dwa rozwody...
- Traktuję to jak doświadczenie, nie jak klęskę. Często w życiu doświadczamy złych rzeczy, mimo że zrobiliśmy wszystko, co można, by było dobrze. Czasami jest tak, że to my popełniamy błędy, czasem ktoś inny. Ale w jednym i drugim przypadku trzeba zrobić rachunek sumienia i iść do przodu, bo przeszłości już nie da się zmienić. Można co najwyżej kogoś przeprosić za błąd czy krzywdę albo wybaczyć... Ale czasu się nie cofnie. Z każdego mojego małżeństwa wyciągnęłam wnioski na przyszłość. I wierzę w to, że jeszcze przydarzy mi się związek, który będzie tym właściwym. Paradoksalnie, to trudne przeżycia sprawiły, że bardziej otworzyłam się na ludzi, na świat, na życie. Ale nie robię też już żadnych założeń.
Ale chciałabyś jeszcze przeżyć wspaniałą miłość?
- Tak, przeżyć ten moment fascynacji, zakochania, kiedy nagle świat wygląda tak pięknie, ma się tyle energii, radości, chęci dzielenia się sobą z drugim człowiekiem. Ta potrzeba tkwi we mnie głęboko... Jak w każdym z nas.
Z okazji 45. urodzin napisałaś na blogu, że najważniejszy dzień twojego życia to ten, w którym urodziła się córka.
- Bo tak jest i wie to każda matka kochająca swoje dziecko.
Wiem, że miałaś bardzo trudne chwile w życiu. W kim masz największe wsparcie?
- W rodzinie i licznym gronie przyjaciół, którzy cały czas przy mnie stali. Mam starszą siostrę Iwonę i dwóch braci. Piotr jest młodszy ode mnie o 12 lat, a Michał aż o 22 lata. Mama była z nim w ciąży w czasie mojego pierwszego ślubu. Wszyscy mieszkają w Olsztynie. Mimo różnicy wieku łączy nas bliska relacja, w wakacje chłopcy przyjeżdżali do mnie, zawsze starałam się o nich dbać. Piotr jest już podwójnym ojcem, ma dwie cudowne córeczki: Zuzię i Hanię, które uwielbiam. Siostra ma dorosłego syna. Michał studiuje. Rodzina i przyjaciele są dla mnie ogromnie ważni, ale to, co porządkuje moje życie, trzyma mnie w pionie i daje ogromną siłę, to przede wszystkim moja wiara oraz osobista relacja z Jezusem.
15 lat temu odbył się twój chrzest w Kościele Adwentystów Dnia Siódmego.
- Zawsze miałam potrzebę bliższej więzi z Bogiem i odnalazłam ją u Adwentystów. Moja przyjaźń z Jezusem się zmieniała, dojrzewała. "Testowałam" ją w różnych sytuacjach, doświadczyłam wielu cudów. Moment, kiedy uzyskuje się takie pełne zaufanie, jest niezwykły. Łaska wiary to coś wspaniałego, choć wcale nie oznacza, że nie mam gorszych dni. Bóg nie jest świętym Mikołajem, nie sprawi, że moje życie będzie usłane różami, ale daje pewność, że bez względu na to, co się wydarza, On jest ze mną. Bardzo lubię zdanie wypowiedziane przez chrześcijańską amerykańską autorkę Ellen White, że "człowieka, który ma prawdziwy pokój z Bogiem, nie można uczynić nieszczęśliwym".
Zdaje się, że twoja wiara zakazuje stosowania używek?
- Bóg obdarzył nas wszystkich wolnością wyboru, więc nikt niczego nie może mi zakazać. Ale faktem jest, że nasz kościół wyznaje biblijną zasadę, iż każdy z nas jest świątynią, dlatego nie niszczymy jej używkami takimi jak papierosy, alkohol czy narkotyki. Na całym świecie jesteśmy znani z promowania zdrowego stylu życia. Papierosów nigdy nie paliłam, a od 15 lat nie piję alkoholu i przyznam, że to jest dla mnie ogromne błogosławieństwo, bo w show-biznesie jest wiele ku temu okazji. Wprawdzie nie miałam problemu alkoholowego, ale nigdy nie znasz swojej granicy, szczególnie w trudnych sytuacjach, a tych życie mi nie oszczędziło. Na szczęście wiele lat temu w jednej chwili Pan Bóg odebrał mi tę potrzebę picia, co jest ogromnym luksusem. Zapewniam, że do białego rana potrafię się świetnie bawić i tańczyć bez wspomagania procentami.
Działasz w Związku Harcerstwa Adwentystycznego Pathfinder. Prowadzisz warsztaty dla kobiet "Jestem emocją".
- Od dwóch lat jestem zastępową. Mam potrzebę bycia w społeczności, robienia czegoś dobrego, po prostu działania. Dlatego koncertuję też z chórem "Adventus". Jeśli wiele się otrzymało, nie można tego zostawić dla siebie. Poza tym śmieję się, że mundur odmładza lepiej niż botoks! Jeśli chodzi o warsztaty, to postanowiłam przekazać innym, szczególnie kobietom, mój "pakiet ratunkowy" na trudne chwile w życiu, by nie pozwolić się zdominować negatywnym emocjom. Dzielę go na strefę ducha i ciała. Chcę przypomnieć kobietom, że drzemie w nich ogromna siła.
Wiem, że ważna jest dla Ciebie aktywność fizyczna. Podobno nurkujesz i jeździsz konno?
- Aktywność fizyczna to ważny element utrzymania się w dobrej formie... psychicznej. Dlatego biegam niemal codziennie po 5-8 kilometrów, chodzę na intensywne treningi na siłowni i nie zapominam o stretchingu. Nurkowanie i jazda konna to luksus, na który zdecydowanie rzadziej mogę sobie dziś pozwolić, ale korzystam, kiedy tylko się da.
A jak się relaksujesz?
- Mam niewielki ogród, w którym uwielbiam pracować. Sadzę kwiaty, koszę trawę, przycinam żywopłot. Świetnie też odpoczywam psychicznie przy... pracach remontowych. Sama maluję ściany, okna, drzwi, a nawet rynny. Ale największą frajdę dają mi spotkania z przyjaciółmi. Ich obecność, serdeczność, bycie razem, wsparcie - to absolutnie bezcenne.
***
Zobacz więcej materiałów:
Rozmawiała: Ewa Modrzejewsla