Reklama
Reklama

Anna Maria Jopek i Marcin Kydryński: Jest szansa na pojednanie?

Od lat żyją tak, jakby ich małżeństwo istniało tylko na papierze. Ale ostatecznego kroku nie uczynili. O tym, jak byli tego bliscy, świadczy wyznanie Marcina.

- Pamiętam, jak Ania otwierała koncert w Lizbonie. Wróciła zachwycona. Czemu właściwie zignorowałem wtedy ten znak? Nie wiem - rozpoczyna swoją historię Marcin Kydryński (48 l.) w książce "Muzyka moich ulic. Lizbona", napisanej pięć lat temu. Opowiada w niej o miłości do miasta, które jego i jego żonę Annę Marię Jopek (46 l.) zauroczyło do tego stopnia, że postanowili tam kupić mieszkanie.

Dziś wydaje ją ponownie, w nowej wersji. - Wiele się zmieniło. Na świecie, w Lizbonie, we mnie. Z pierwszej wersji sporo usunąłem. Sporo dopisałem. (...) To już nie miasto, tak kiedyś bliskie - tłumaczy. I trudno nie odnieść wrażenia, że pisze nie tylko o miejscu, ale i marzeniach dotyczących przyszłości swojej rodziny. A ponowna publikacja książki nie jest dziełem przypadku.

Reklama

Był 5 lutego 2007 r., gdy Ania dostała od męża SMS-a z informacją: "Chcę mieć tu drugi dom". Marcin był wtedy w Portugalii, siedział na Rua Augusta, jedząc krewetki i popijając je białym winem. Wsłuchiwał się w rytm miasta i zakochał się. Nie zdziwiła jej ta wiadomość. - Całe nasze wspólne życie opowiadał mi nieustająco, że powinien prowadzić safari - opowiadała Ania, wspominając, jak poprosił, aby przyleciała do niego do Kenii, gdzie miał znaleźć przestrzeń do życia.

Ona jednak nie poczuła się tam tak dobrze jak on. Zrezygnował więc i od tej pory szukał innego miejsca, które stałoby się dla nich azylem. W dniu jego 42. urodzin weszli do starego domu w dzielnicy Alfama. - Zobaczyłem datę nad framugą 1882. "To rok, w którym urodził się Karol Szymanowski" powiedziała entuzjastycznie Ania. Wszedłem na piętro. Wyjrzałem przez sześć okien, po kolei. I zostałem. Do dzisiaj - pisze Marcin. Od tej pory żyli na dwa domy.

Ania, ze względu na szkolne obowiązki synów Franciszka (18 l.) i Stanisława (16 l.), częściej musiała bywać w Polsce. Ale, jak tłumaczyli z Marcinem, dzieliło ich zaledwie 3,5 godziny lotu. Artystka wiedziała, że jej mąż tego potrzebuje. - Widzę, jaki jest nieszczęśliwy, gdy zaczyna się zima. Jakie ma smutne oczy. I wtedy wiem, że lepiej jest puścić go wolno, niż kazać mu tak cierpieć - wyznała. Zafascynowani Lizboną, jej muzyką (kupili mieszkanie nad jedną z kultowych restauracji fado), zakochani na nowo, stworzyli razem płytę "Sobremesa" z jej ukochanymi portugalskimi utworami. Wydawało się, że nic nie zepsuje ich szczęścia...

W 2013 r. media obiegły jednak zdjęcia Ani na spacerze nad morzem w czułych objęciach innego mężczyzny. Był to członek jej zespołu Krzysztof, który współpracowałz nią m.in. przy wspomnianym albumie. Wkrótce pojawiły się doniesienia, że Marcin wyprowadził się z ich domu na warszawskim Żoliborzu i zamieszkał u mamy, Haliny Kunickiej. Rozmowy z nią uświadomiły mu, że sam nie był bez winy, zostawiając żonę na tak długo samą. Do rozwodu nie doszło.

Od tego czasu przepaść między małżonkami zaczęła się jednak pogłębiać. A ich związek wydawał się istnieć już tylko na papierze. Czy to ze względu na dobro dzieci, czy łączącą ich przeszłość nie zdecydowali się na ostateczny krok? Lektura książki Marcina zdaje się wskazywać, że jeszcze nie wszystko między nimi skończone. - Długo myślałem, czy domu nie sprzedać - wyznaje Kydryński, żaląc się na zmiany, jakie zaszły w jego mieście i w nim samym. - Wszystko minione. Lecz nie zapomniane - dodaje tajemniczo. Dlatego nie rezygnuje z marzeń, wciąż wraca do Lizbony i znów opowiada o miejscu, w którym byli z żoną tacy szczęśliwi.

Co znamienne, "Minione" to też tytuł najnowszej płyty Ani... Może ich marzenia na przyszłość jednak się ziszczą i między nimi dojdzie do pojednania?

***

Zobacz więcej materiałów z życia gwiazd:

Na żywo
Dowiedz się więcej na temat: Anna Maria Jopek | Marcin Kydryński
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy