Anna Lewandowska prawie przypłaciła poród życiem. "Najgorsza była niemoc"

Oprac.: Aldona Łaszczka

Robert i Anna Lewandowscy
Robert i Anna LewandowscyAKPA
Ania straciła bardzo dużo krwi, potem pani doktor powiedziała, że niewiele brakowało, by skończyło się o wiele gorzej… Gdy walczyła, ja trzymałem Klarę na rękach. Wtedy nie zdawałem sobie sprawy, ze zagrożenie jest tak duże.

Lewandowski wspomina dramatyczny poród

Pierwszy poród był bardzo ciężki, przeżyłam go ledwo… Dosłownie ledwo. Ordynator, jak przyszedł po porodzie uścisnąć mi dłoń, powiedział: dzięki pani przygotowaniu gratuluję pani, bo to było wskazanie do cesarskiego cięcia, ale pani dała radę. Pani jest świetnym wzorem, bo aktywność jest bardzo ważna i to jest przykład, że pomogła przejść przez ten poród. Natomiast jeśli chodzi o drugi poród, z Laurką to on trwał 30 minut. Nie zdążyli mi podać znieczulenia. To jest drugi, skrajny przykład porodu, który pokazuje, że ta aktywność zadziałała i bardzo chciałam to pokazać.
To był tak ciężki, a zarazem tak piękny moment, że nigdy nie byłbym w stanie sobie tego wyobrazić. Bardzo chciałem być z Anią przy porodzie, z patrzeniem na krew nie mam problemu, bo na boisku wiele razy się jej naoglądałem. Ale fizycznie nie dawałem rady. Byłem niesamowicie zmęczony, stojąc z boku, dlatego jestem pełen podziwu, że Ania to wytrzymała. Widziałem ten ból, najgorsza była moja niemoc, bezradność. Facet się stara, ale wie, że nic nie może zrobić. A kolejne godziny mijają, kobieta cierpi. Szczególnie gdy poród trwa tak długo...
Robert Lewandowski z żoną Anną w Cannes
Robert Lewandowski z żoną Anną w CannesAFP
Robert Lewandowski z żoną Anną
Robert Lewandowski z żoną AnnąIMAGO/Markus Ulmer/Imago Sport and News/East NewsEast News
Anna Lewandowska i Robert Lewandowski
Anna Lewandowska i Robert Lewandowski Pawel WodzynskiEast News
Anna i Robert Lewandowscy
Anna i Robert Lewandowscy Instagram
Anna Lewandowska i Robert Lewandowski
Anna Lewandowska i Robert LewandowskiAFP
Mandaryna o zgodzie z byłą żoną Wiśniewskiego i konflikcie z nim! O co chodzi?pomponik.tv
pomponik.pl
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?