Anna i Robert Lewandowscy nigdy nie ukrywali, że nie chcą, by ich córka Klara pozostała jedynaczką. Jednak z decyzją o drugim dziecku postanowili poczekać, aż opadną emocje po pierwszym porodzie, który miał dramatyczny przebieg.
Po tym, gdy ponad 5 lat temu Robert Lewandowski po strzeleniu gola Athletico Madryt, włożył sobie piłkę pod koszulkę i zaczął ssać kciuk, stało się jasne, że wraz żoną oczekują dziecka. Ciąża przebiegała bez problemów, do tego stopnia, że Lewandowska, w porozumieniu z lekarzem prowadzącym, podjęła decyzję o tym, by nie przerywać treningów. Nikt się nie spodziewał, że po podręcznikowym wręcz przebiegu ciąży nastąpi tak trudny poród. Jak ujawnił potem Robert Lewandowski w rozmowie z „Faktem”, na sali porodowej doszło do dramatycznych scen:
Ania straciła bardzo dużo krwi, potem pani doktor powiedziała, że niewiele brakowało, by skończyło się o wiele gorzej… Gdy walczyła, ja trzymałem Klarę na rękach. Wtedy nie zdawałem sobie sprawy, ze zagrożenie jest tak duże.
Trudno się dziwić, że po takich doświadczeniach decyzję o drugiej ciąży podejmowali ostrożnie. O tym, że na świecie pojawi się drugie dziecko, Lewandowski poinformował w charakterystyczny dla siebie sposób. Kiedy po goli strzelonym Olimpiakosowi włożył sobie piłkę pod koszulkę i zaczął ssać kciuk, wszystko stało się jasne. Jak potem ujawnił piłkarz, nie wiedzieli z Anią, czy ogłoszenie radosnej nowiny nastąpi właśnie podczas tego meczu. Uzależnili swoją decyzję od tego, czy Robert strzeli bramkę, wiec można powiedzieć, że los zdecydował za nich…
Lewandowski wspomina dramatyczny poród
Jak ujawniła Lewandowska w „Dzień Dobry TVN”, początek drugiej ciąży znosiła dużo gorzej niż pierwszej. Doszło nawet do tego, że musiała ograniczyć treningi do trzech w tygodniu. Na szczęście z czasem złe samopoczucie minęło i Lewandowska mogła wrócić do normalnej aktywności.
Premią za to, co wycierpiała na początku ciąży, okazał się poród. 6 maja 2020 roku na świat przyszła druga córka Lewandowskich, Laura i tym razem wszystko przebiegło nie tylko bez komplikacji, to jeszcze błyskawicznie. Lekarze nawet nie zdążyli podać Lewandowskiej znieczulenia. Jak ujawniła potem Lewandowska w „Dzień Dobry TVN”:
Pierwszy poród był bardzo ciężki, przeżyłam go ledwo… Dosłownie ledwo. Ordynator, jak przyszedł po porodzie uścisnąć mi dłoń, powiedział: dzięki pani przygotowaniu gratuluję pani, bo to było wskazanie do cesarskiego cięcia, ale pani dała radę. Pani jest świetnym wzorem, bo aktywność jest bardzo ważna i to jest przykład, że pomogła przejść przez ten poród. Natomiast jeśli chodzi o drugi poród, z Laurką to on trwał 30 minut. Nie zdążyli mi podać znieczulenia. To jest drugi, skrajny przykład porodu, który pokazuje, że ta aktywność zadziałała i bardzo chciałam to pokazać.
Pierwszy poród okazał się ogromną traumą również dla Roberta Lewandowskiego. W podcaście „Wojwódzki&Kędzierski" wrócił wspomnieniami do tych trudnych chwil:
To był tak ciężki, a zarazem tak piękny moment, że nigdy nie byłbym w stanie sobie tego wyobrazić. Bardzo chciałem być z Anią przy porodzie, z patrzeniem na krew nie mam problemu, bo na boisku wiele razy się jej naoglądałem. Ale fizycznie nie dawałem rady. Byłem niesamowicie zmęczony, stojąc z boku, dlatego jestem pełen podziwu, że Ania to wytrzymała. Widziałem ten ból, najgorsza była moja niemoc, bezradność. Facet się stara, ale wie, że nic nie może zrobić. A kolejne godziny mijają, kobieta cierpi. Szczególnie gdy poród trwa tak długo...
Najważniejsze, że wszystko dobrze się skończyło, a Lewandowska, jak często daje do zrozumienia w internetowych rozmowach z fanami, nie wyklucza dalszego powiększania rodziny…
Zobacz też:Orły 2022: Kożuchowskiej zabrakło. Miała ważniejszą imprezę?Tak mieszka Iga Świątek. Nie znajdziesz u niej przepychuPOMAGAMY UKRAINIE





***