Anna Kalczyńska załamała się na wizji. Musiał wkroczyć specjalista

Oprac.: Aldona Łaszczka

Anna Kalczyńska
Anna KalczyńskaAKPA
Andrzej Sołtysik i Anna Kalczyńska
Andrzej Sołtysik i Anna KalczyńskaVIPHOTOEast News
Te dzieciaki mówiły, że marzą o tym, by jak najszybciej wrócić do ojczyzny. A Ukraina przecież każdego dnia jest niszczona. Rosjanie bombardują kolejne miasta i obracają je wniwecz. Odbudowanie ich nie będzie łatwe i zajmie lata. To jasne, że te dzieci nie wrócą do swoich domów w przeciągu najbliższych tygodni czy miesięcy. Ich marzenia legły w gruzach. Dosłownie. I to mnie tak bardzo wzruszyło i poruszyło.
Gdy pracowałam jeszcze w TVN24, zdarzyło mi się płakać pomiędzy serwisami informacyjnymi, które prowadziłam. Mówiliśmy wtedy o tragedii, która wydarzyła się w Szczecinie. Rozpędzony samochód wjechał w kilkuosobową rodzinę idącą chodnikiem. To było straszne, bo co godzinę informowaliśmy o zgonie kolejnej osoby. Nie byłam w stanie poradzić sobie z emocjami. Gdy zeszłam z wizji, poleciały mi łzy po policzkach.

Anna Kalczyńska korzystała z pomocy psychologa

Jeżeli spodziewają się państwo na czele stawki na przykład Brada Pitta czy George'a Clooneya, to może państwa czekać spora niespodzianka. Najprzystojniejszym mężczyzną świata jest Jungkook - więc właśnie, nic nam to nazwisko nie mówi. Twarz, powiedziałabym... niespecjalnie bardzo męska, prawda?
Zastanawiałam się, czy w ogóle wytrzymam. Nikt nie był w stanie mi pomóc. Wiele osób mi współczuło, wiele mnie pocieszało. Ale to nic nie dawało. Musiałam poprosić o wsparcie specjalistę. Odbyłam konsultację psychologiczną.
Anna Kalczyńska i Andrzej Sołtysik
Anna Kalczyńska i Andrzej SołtysikTricolorsEast News
Andrzej Sołtysik i Anna Kalczyńska
Andrzej Sołtysik i Anna KalczyńskaVIPHOTOEast News
Anna Kalczyńska
Anna Kalczyńska Artur ZawadzkiReporter
Anna Kalczyńska
Anna KalczyńskaAKPA
Anna Kalczyńska
Anna KalczyńskaAKPA
Anna Kalczyńska
Anna KalczyńskaAKPA
Anna-Maria Sieklucka o kłótniach na planie kontynuacji 365 dni!pomponik.tv
pomponik.pl
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?