
Anna Kalczyńska jest dziennikarką z wieloletnim doświadczeniem. Telewizyjną karierę zaczęła 20 lat temu w powstającej wtedy stacji TVN24. Do pracy przyjmował ją jeszcze Tomasz Lis…Po 14 latach pracy w TVN24, Kalczyńska przeszła do „Dzień Dobry TVN”, zastępując tam Jolantę Pieńkowską. Przez pierwszy rok prowadziła poranne wydania z wydania z Robertem Kantereitem, przez kolejny – z Jarosławem Kuźniarem, a od września 2016 roku tworzy zgrany duet z Andrzejem Sołtysikiem.
Jak ostatnio ujawniła w rozmowie z Plejadą, nawet długoletnia praktyka dziennikarska nie jest w stanie przygotować na pewne sytuacje. Kalczyńskiej puściły nerwy podczas relacji na temat sytuacji sierot z bestialsko atakowanej przez Rosję Ukrainy, które po przyjeździe do Polski trafiły pod opiekę SOS Wiosek Dziecięcych. Jak przypomniała Kalczyńska:
Te dzieciaki mówiły, że marzą o tym, by jak najszybciej wrócić do ojczyzny. A Ukraina przecież każdego dnia jest niszczona. Rosjanie bombardują kolejne miasta i obracają je wniwecz. Odbudowanie ich nie będzie łatwe i zajmie lata. To jasne, że te dzieci nie wrócą do swoich domów w przeciągu najbliższych tygodni czy miesięcy. Ich marzenia legły w gruzach. Dosłownie. I to mnie tak bardzo wzruszyło i poruszyło.
Kalczyńska, nie bacząc na obecność kamer, rozpłakała się na wizji. Jak wyznała, wcześniej też zdarzały jej się trudnej chwile, jednak z reguły poza studiem:
Gdy pracowałam jeszcze w TVN24, zdarzyło mi się płakać pomiędzy serwisami informacyjnymi, które prowadziłam. Mówiliśmy wtedy o tragedii, która wydarzyła się w Szczecinie. Rozpędzony samochód wjechał w kilkuosobową rodzinę idącą chodnikiem. To było straszne, bo co godzinę informowaliśmy o zgonie kolejnej osoby. Nie byłam w stanie poradzić sobie z emocjami. Gdy zeszłam z wizji, poleciały mi łzy po policzkach.
Anna Kalczyńska korzystała z pomocy psychologa
Zdarzały się też sytuacje, z którymi dziennikarka nie była w stanie poradzić sobie o własnych siłach. Jak ujawniła, po odcinku, w którym wraz z Sołtysikiem, szydziła z wyglądu koreańskiego wokalisty, została zasypania nienawistnymi wiadomościami, z groźbami śmierci włącznie.
Do incydentu doszło pod koniec stycznia 2020 roku. Kalczyńska i Sołtysik postanowili skomentować wygląd pochodzącego z Korei Jungkook, który właśnie został uznany za najpiękniejszą męską twarz świata. Jak wtedy dała do zrozumienia Kalczyńska, osobiście dziwi się, że na szczycie rankingu nie uplasował się któryś ze znanych gwiazdorów, ale tak się złożyło, że wymieniła tylko białych aktorów:
Jeżeli spodziewają się państwo na czele stawki na przykład Brada Pitta czy George'a Clooneya, to może państwa czekać spora niespodzianka. Najprzystojniejszym mężczyzną świata jest Jungkook - więc właśnie, nic nam to nazwisko nie mówi. Twarz, powiedziałabym... niespecjalnie bardzo męska, prawda?
Sprawę nagłośniły zachodnie media, posypały się zarzuty o rasizm, Grupa Discovery, do której należy TVN, musiała przepraszać za zachowanie Kalczyńskiej i Sołtysika, co, jak wyznała dziennikarka, skłoniło ją do szukania specjalistycznej pomocy. Jak ujawniła w rozmowie z Plejadą:
Zastanawiałam się, czy w ogóle wytrzymam. Nikt nie był w stanie mi pomóc. Wiele osób mi współczuło, wiele mnie pocieszało. Ale to nic nie dawało. Musiałam poprosić o wsparcie specjalistę. Odbyłam konsultację psychologiczną.
Zobacz też:
Agnieszka Woźniak-Starak powierzyła pupila nowemu chłopakowi. Pies był ulubieńcem jej męża
Edyta Pazura zachwyciła ponętnym kadrem. Oto, kto zrobił zdjęcie...






***








