Alicja Janosz kończy 40 lat. Nieśmiało wraca do show biznesu
Dla Alicji Janosz (40 l.) nagła sława okazał się bolesną lekcją. Jej pierwszy kontrakt skończył się piosenką o jajecznicy, po której zawstydzona piosenkarka zniknęła z show-biznesu. Dopiero teraz ujawniła, co się u niej działo przez ten czas.
W 2002 roku Alicja Janosz jak burza przemknęła przez pierwszą polską edycję "Idola", kończąc rywalizację na pierwszym miejscu. Nagroda w postaci kontraktu płytowego przyniosła niedoświadczonej 17-latce tylko rozczarowanie...
Wbrew radom, by trochę poczekała, nabrała obycia, doświadczenia i dojrzałości artystycznej, Janosz postanowiła rzucić się od razu na głęboką wodę. Skończyło się nagraniem piosenki o jajecznicy, która stała się niewyczerpanym źródłem żartów.
Rok później Janosz nagrała piosenki do dwóch filmów dla dzieci, w 2004 roku wystartowała w krajowych eliminacjach do Konkursu Piosenki Eurowizji, zajmując ostatecznie 4. miejsce, po czym słuch po niej zaginął.
Po latach zapomniana wokalistka udzieliła tygodnikowi "Wprost" wywiadu, w którym ujawniła, co się z nią działo przez minione dwie dekady. Jak się okazuje, nie zrezygnowała ze śpiewania, tylko robi to na znacznie mniejszą skalę. Jak zapewnia Janosz, żeby być artystą, nie trzeba pokazywać się w telewizji:
"Przez lata słyszę, co się ze mną stało, bo nie ma mnie w telewizji… Jest sporo artystów, którzy wcale nie są obecni w mediach masowych, a istnieją, grają, mają swoich fanów. Od ponad dwudziestu już lat żyję z koncertów, pracuję też na moich autorskich warsztatach ze śpiewającymi dzieciakami i kobietami. Cały czas robię to, co kocham".
Alicja Janosz 4 czerwca obchodzi 40. urodziny. Mieszka we Wrocławiu z mężem i synkiem, a na Instagramie obserwuje ją 21 tys. osób, co trudno uznać za zawrotną liczbę.
Od czasu "Idola" zdążyła skończyć Wyższej Szkoły Promocji w Warszawie, gdzie studiowała Reklamę i PR oraz nagrać 4 albumy studyjne, nie licząc debiutanckiego, poświęconego jajecznicy.
W wywiadzie dla "Wprost" nie mogło zabraknąć pytania, dlaczego po sukcesie w "Idolu", gdy o Janosz mówiono i pisano wszędzie i nagraniu płyty, postanowiła ukryć się w cieniu. Jak tłumaczy Alicja, sukces spadł na nią zbyt wcześnie, w czasie, gdy nie była emocjonalnie gotowa na jego konsekwencje:
"Z jednej strony przeżywałam historię Kopciuszka, bo nagle dziewczynka z Pszczyny wygrała niezwykle popularny, pierwszy w Polsce talent show, z drugiej - to wielkie wydarzenie przyniosło mi poczucie ogromnej presji, było bardzo trudne, nie tylko ze względu na mój wiek, ale też na to, że byłam pierwszą osobą w takiej sytuacji i to na mnie eksperymentowano".
Zobacz też:
Nieoczekiwany zwrot w karierze Alicji Janosz. Najpierw występ w "TzG", a teraz takie wieści
Mija 10 lat od śmierci Leszczyńskiego. Dawno niewidziana Ala Janosz nagle wyjawiła w jego sprawie