Reklama
Reklama

Alicja Bachleda-Curuś drży o synka! Nie wie, co dalej robić!

Henio jest wrażliwy i delikatny. To piękne cechy. Ale czy nie sprawią, że może mieć w życiu trudniej niż inne dzieci? O to właśnie martwi się jego zatroskana mama, Alicja Bachleda-Curuś.

Jak wychować dziecko, by wyrosło na mądrą zaradną, przebojową, silną, a zarazem dobrą i wrażliwą osobę? To temat znany zapewne wszystkim rodzicom, bo tego typu trudne pytania towarzyszą im każdego dnia. Alicji Bachledzie-Curuś (36 l., sprawdź!) również. 

Aktorka udzieliła ostatnio szczerego wywiadu, w którym m.in. opowiedziała o rodzicielstwie i swoich dylematach. Przyznała, że stara się przekazać 11-letniemu Henry’emu Tadeuszowi wartości, które ona wyniosła z domu. 

Reklama

"Żeby był osobą rodzinną, ciepłą, żeby był lojalny i słowny" - wymienia i przyznaje, że wcale nie jest łatwym zadaniem przemycanie polskiego stylu wychowania na amerykańskiej ziemi, bo jednak różnice bywają wyraźne. 

"Henio mówi, że jestem najbardziej surową mamą spośród mam jego kolegów, ale to tylko dlatego, że wpoiłam mu takie nasze, polskie wartości i zasady: szacunku dla ludzi starszych i kultury osobistej. Dzieci w jego wieku, szczególnie w Stanach, często nie zauważają dorosłych, nie odpowiadają na pytania, lekceważą. Ja wychowałam się w zupełnie innym  duchu, więc też chciałam, żeby Henio znał nasze wartości" - tłumaczy Alicja. 

Z drugiej strony bardzo martwi się o syna. Henry Tadeusz wdał się w rodziców, ma artystyczną duszę, pasjonuje się filmami i produkcją filmową, ostatnio chodzi nawet do szkółki aktorskiej, bo bardzo chciał. 

Jest chłopcem wrażliwym i wyczulonym na opinie innych. Alicja wie, że tę ostatnią cechę odziedziczył z całą pewnością po niej. 

"Henio akurat jest lubiany i dobrze radzi sobie w towarzystwie. Ale też bardzo czuły na to, kto co powiedział, czy on dobrze wypadł, czy będzie dobrze odebrany, czy ktoś go dobrze zrozumiał. To są takie cechy, których chciałabym, żeby miał mniej, gdyż boję się, że może mieć z nimi trudniej w życiu, bo odbiera rzeczy bardzo dogłębnie, bierze wszystko do siebie" - opowiada aktorka. 


***
Czytaj więcej na kolejnej stronie: 

Zdaje sobie sprawę, że żyje w trudnych czasach i chciałaby, żeby jej syn wyrósł na mężczyznę dobrego, ale i silnego. Męskiego wzoru na szczęście Henry’emu Tadeuszowi nie brakuje, bo choć Alicja rozstała się z jego ojcem, Colinem Farrellem, gdy syn był mały, to od ponad 10 lat udaje im się sprawnie i po przyjacielsku dzielić opiekę nad chłopcem. 

Na pewno pomaga im fakt, że podejście do wychowania mają podobne. W irlandzkiej rodzinie, z której pochodzi hollywoodzki aktor, ważne są podobne wartości, co w familii Alicji. 

"Mogę się o nim wypowiadać wyłącznie pozytywnie. Jest obecny w życiu Henia - jak nie fizycznie, to wirtualnie" - zachwala byłego partnera aktorka. 

Colin Farrell prócz Henry’ego Tadeusza, ma jeszcze 15-letniego syna Jamesa ze związku z modelką Kim Bordenave, który cierpi na zespół Angelmana - chorobę neurologiczną o podłożu genetycznym. Wychowywanie chorego dziecka, to jeszcze większe wyzwanie dla rodzica. 

Ale aktor stara się być bardzo oddanym ojcem. Kilka miesięcy temu w wywiadzie telewizyjnym w "The Ellen Degeneres Show", zdradził nawet, że synowie czasami mają go dość. I podkreślił, że nie żartuje. 

"Zwykle muszę być na planie filmowym kilka miesięcy, ale w ostatnim roku pracowałem tylko miesiąc. I wiesz co? Nie mogli już na mnie patrzeć! Gdy wyruszałem na zdjęcia do nowego filmu, jeden z chłopców spakował mi torbę, a drugi czekał przy drzwiach domu z moim paszportem" - opowiadał Colin. 

***
Zobacz więcej materiałów wideo: 

Życie na gorąco
Dowiedz się więcej na temat: Alicja Bachleda-Curuś
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy