56-latek został skuty kajdankami i wepchnięty do radiowozu we wtorek 13 maja po tym, jak jechał rowerem pod prąd wzdłuż Piątej Alei, głównej ulicy Manhattanu.
Jak mówi informator "New York Post", powodem miał być fakt, iż aktor był bez żadnego dokumentu tożsamości.
Inne źródła donoszą, że Baldwin wdał się w pyskówkę ze stróżami prawa i był agresywny - miało dojść wręcz do szarpaniny.
Nie wiadomo, czy gwiazdor nadal przebywa w areszcie.
Incydentu nie skomentował na razie jego agent.
Wiadomo jednak, że od dłuższego czasu aktor narzeka na brak prywatności i myśli o przeprowadzce z Nowego Jorku do Los Angeles ze względu na nękających go paparazzich.
W 2013 roku pobił nawet jednego z nich na ulicy, gdy ten wypytywał go o nowo narodzoną córkę Carmen.
Zobacz również:
