Agnieszka Kaczorowska jakiś czas temu opublikowała na Instagramie niefortunny wpis. Wówczas to wyznała, że jest "estetką" i nie podoba jej się, że zapanowała "moda na brzydotę".
Doprecyzowała także, że hasła takie jak "bodypositive" promowane w mediach społecznościowych, często pojmowane są zbyt skrajnie.Ten wpis nie mógł pozostać niezauważony. Koleżanki po fachu od razu postanowiły dopiec Kaczorowskiej i publicznie wyrazić swoje zupełnie odmienne zdanie.Jednym z niewielu obrońców był natomiast Jarosław Jakimowicz, który stwierdził tylko: "jak ja to znam" i próbował udowodnić, że on również często czuje się niezrozumiany.W rozmowie z naTemat Agnieszka wyznała, że nie do końca została dobrze zrozumiana, a "użycie słowa brzydota było niefortunne".
Aktorka uściśliła również, że dla niej pojmowanie brzydoty nie jest tak oczywiste. Zwierzyła się, że nie miała tylko na myśli wyglądu zewnętrznego.
Wszystko, co niechlujne, niezadbane, niezaopiekowane, niedopieszczone. Coś, co jest, mówiąc potocznie, na odwal się. Ale sęk w tym, że to może dotyczyć wszystkiego - nie tylko wyglądu. Możesz zachowywać się brzydko, możesz mówić brzydko, możesz mieć brzydką energię jako człowiek i mieć brzydkie intencje wobec drugiej osoby. Wiem, że zaraz powiesz, że to znów holistyczne i filozoficzne, ale naprawdę wierzę, że najważniejszą wartością jest szeroko pojęta miłość do siebie i do innych. Uważam, że wszystko, co jest wbrew niej, jest brzydkie - odpowiedziała na pytanie, jak pojmuje brzydotę.
Kaczorowska powiedziała, że jej słowa zostały opacznie zrozumiane przez internautów i nie powinna zakładać, że odbiorcy zrozumieją jej intencje i skróty myślowe.Agnieszka opowiedziała również o ogromnej metamorfozie, którą przeszła w swoim życiu. Zdradziła, że gdy patrzyła na siebie z tamtego okresu, "nie wiedziała, kim jest, co robi, czego chce".
Mimo wszystko nie żałuje, że napisała posta. Zapowiedziała również, że nie wycofuje się ze swoich poglądów. Zwróciła jednak uwagę na poziom dyskusji wokół całego zdarzenia.
Taka dyskusja powinna opierać się na próbie zrozumienia drugiej strony, a nie automatycznym jej negowaniu. Martwi mnie to, że pokazujemy kolejnym pokoleniom, że nie warto wygłaszać swojego zdania, a lepiej siedzieć cicho i chować się w kącie... Wiesz, widziałam to, co zadziało się na profilach mniej lub bardziej znanych osób, i mam wrażenie, że często było odpowiedzią nie na to, co ja faktycznie napisałam, ale na to, co się dookoła tego posta zadziało w internecie - dodała w rozmowie z naTemat.
Agnieszka w trakcie wywiadu wyznała również, że kobiety tak naprawdę tylko mówią o solidarności względem siebie, a w wielu momentach jednak nie pokazują tego bezpośrednio, jak bardzo się wspierają.Co sądzicie, ma trochę racji?


Głosowanie na najlepszego artystę Polsat SuperHit Festiwal. Kliknij.








