Kilka miesięcy temu została ciocią. Jej starszy brat powitał na świecie synka. Agnieszka Chylińska już nie może doczekać się, kiedy zobaczy maleństwo i spotka się z Wawrzyńcem. Tym bardziej że ich relacje nie należały do najlepszych.
To właśnie on zaraził Agnieszkę muzyczną pasją. Stał się jej autorytetem. - Niezależny, wszystkowiedzący. Już "Varien", a nie Wawrzyniec. Pod jego wpływem zrywałam ze ściany plakaty Modern Talking, Michaela Jacksona, a zaczęłam słuchać Iron Maiden i Led Zeppelin - opowiadała Chylińska.
W wieku 18 lat nie przystąpiła do matury, skonfliktowała się z rodzicami. Zamiast nauki, wybrała życie artystki, stając się wokalistką O.N.A. - Wraz z popularnością pojawiły się pierwsze depresje, załamania, próby samobójcze - zdradziła Agnieszka.
Problemów było więcej, piętrzyły się. - Próbowałam założyć rodzinę, mieć męża, dom, spokój i... nie udało mi się długo wytrzymać - wspominała ze smutkiem.
W tym trudnym okresie nie mogła też liczyć na Wawrzyńca. Brat, perkusista zespołów metalowych, był dla niej surowym krytykiem, bezlitośnie wytykał jej błędy w karierze. Gdy u szczytu popularności odeszła z zespołu i wydała płytę "Winna", usłyszała od niego: "Co ci się stało? To jest straszne". W końcu nie wytrzymała.
- Jestem już po wielu bardzo dojrzałych nareszcie i bolesnych rozmowach z moim bratem, w których mu wykrzyczałam, żeby mnie kochał właśnie za to, że jestem na świecie, żeby przestał dawać mi jakieś punkty za to, że jestem wedle jego obrazu i upodobań - opowiadała.
Wszystko wskazuje na to, że rozmowa ociepliła ich relacje. Wawrzyniec, który na co dzień mieszka w Chicago i gra w zespole Against The Plagues, zajął się nawet organizacją jej koncertów.
Ona też go wspiera. Mocno trzymała kciuki, gdy brat poślubił swoją ukochaną, uroczą brunetkę o imieniu Angelika. Para niedawno została rodzicami. Agnieszka cieszy się ich szczęściem. Jako mama trojga pociech wie, jak trudne są początki, ale ona z chęcią podzieli się swoim doświadczeniem w tej kwestii.
Kiedyś żyła tylko muzyką, ale gdy poznała swojego męża Marka, z którym wychowuje Ryszarda (13 l.), Esterę (8 l.) i najmłodszą Krystynę (6 l.), nie wyobraża sobie innego życia. - Dziękuję za kociokwik, sajgon i fajerwerki w domu. A jak już zdejmę łeb tej gwiazdy, to jestem po prostu mamą i bardzo to lubię - zdradziła artystka.
Dla swojej gromadki artystka stworzyła pod Warszawą wesoły i ciepły azyl, w którym późnym wieczorem, gdy ma wreszcie trochę czasu, układa dziecięce ubrania, a potem gotuje ulubiony rosół. Z myślą o dzieciach została pisarką. Pod koniec maja wydała kolejną książkę. Czas pokaże, czy "Zezia, miłość i bunt na statku" przyniesie jej taki sukces, jak trzy poprzednie części? Czy książeczka spodoba się też jej bratankowi? Wkrótce się o tym przekona.


***Zobacz więcej materiałów:








