Nie cichnie afera wokół nowego sezonu "Top Model". Marcin Tyszka odpiera zarzuty
14. sezon programu "Top Model" zaskoczył widzów dość nietypową narracją. Jurorzy na każdym kroku podkreślają, że obecnie w świecie modelingu liczy się nie tylko wygląd, ale także rozpoznawalność zdobyta w sieci. To nie do końca podoba się widzom, którzy woleliby więcej posłuchać o prawdziwej pracy modeli. Zarzuty fanów formatu postanowił odbić Marcin Tyszka. Ma swoje zdanie na ten temat.
Za nami trzy pierwsze odcinki 14. edycji programu "Top Model". Fani formatu od razu zwrócili uwagę na to, że w tym sezonie jurorzy dużą uwagę zwracają nie tylko na aparycję uczestników, ale także na to, jak prowadzą oni swoje profile w mediach społecznościowych.
W sieci można znaleźć sporo komentarzy o tym, że program "Top Model" powinien teraz nazywać się "Top Influencer", skoro jurorzy tak bardzo skupiają się na aktywności uczestników w sieci. W show często podkreślane jest to, że modele po programie budują swoją markę osobistą, a nie robią kariery w klasycznym modelingu.
Z komentarzami internautów postanowił skonfrontować się Marcin Tyszka. Fotograf wyjaśnił, że w obecnym świecie modelingu aktywność w mediach społecznościowych ma bardzo duże znaczenie dla pracodawców. Juror podkreślił także, że czasy się zmieniły, a format musi reagować na te zmiany.
"Nie ma teraz mody bez social mediów, nie ma teraz telewizji bez social mediów. Jesteśmy programem, który najlepiej się ogląda również na social mediach. (...) Bez tego nie ma życia. Modelka bez Instagrama nie będzie zatrudniona. Tak wygląda ten świat. Przez wiele edycji udawaliśmy, że wystarczy tylko wielka moda. Nie! Nie wystarczy tylko wielka moda. Musisz umieć połączyć to wszystko i ten Instagram jest drogą do kariery, do zarabiania pieniędzy i również drogą do pracy w prawdziwej modzie" - powiedział Tyszka w rozmowie z Pudelkiem.
Jurorzy programu "Top Model" w tym sezonie jasno mówią o tym, że uczestnicy programu powinni regularnie prowadzić swoje konta w mediach społecznościowych. Marcin Tyszka zapewnia jednak, że modele, którzy nadają się do pracy, nie zostali odrzuceni za brak aktywności w sieci. W takich przypadkach on, Krupa, Sokołowska i Woliński zawsze starają się pomagać w rozwijaniu profili instagramowych.
"To nie są konta zbudowane. Oni wchodzą do programu, muszą o to zadbać, ale my im pomagamy, żeby zadbali, uczymy ich tego" - powiedział.
Fotograf zaznaczył także, że celem programu jest znalezienie osób, które poradzą sobie w branży na różne sposoby.
"Nam zależy, żeby uczestnicy po programie realnie pracowali, social media są realnym sposobem na pracę" - dodał.
Zobacz też:
Była managerka Joanny Krupy przerwała milczenie. Tak tłumaczy się z afery
Joanna Krupa wspomina swoje początki w "Top Model". Nie było łatwo
Krupa była o krok od odejścia z "Top Model". "Niefajnie być w jednym pokoju z tymi ludźmi"