Reklama
Reklama

Doniesienia o Miuoshu to nie były plotki. Wszystko się potwierdziło

Początkowo postrzegany jako surowy i bezkompromisowy, zyskał przydomki takie jak "czarny książę" czy "książę mroku". Jednak z biegiem czasu ukazał swoje bardziej empatyczne i wspierające oblicze. Jakim jurorem w programie "Must Be The Music" był Miuosh? Artysta miał różne oblicza.

Na początku swojej jurorskiej kariery w "Must Be The Music" Miuosh był znany z bezpośrednich i krytycznych ocen. Jego szczerość i brak kompromisów sprawiały, że uczestnicy odczuwali respekt, a niektórzy nawet obawiali się jego opinii. 

Sam artysta przyznał, że długo zastanawiał się nad przyjęciem roli jurora, obawiając się, czy jest odpowiednią osobą do oceniania innych:

Reklama

"Trochę to trwało, ale to dlatego, że musiałem poczuć to, co ma się tam dziać. Czy się nadaję, czy wezmę na siebie odpowiedzialność i odwagę oceniania tego, czy ktoś się nadaje, żeby w takim programie rozpocząć swoją muzyczną drogę" - wyjawił.

Jego podejście wynikało z głębokiego szacunku do muzyki i chęci promowania autentyczności oraz pasji wśród uczestników.

Od krytyka do mentora. Niesamowita metamorfoza Miuosha

Z czasem Miuosh zaczął dostrzegać w uczestnikach nie tylko ich umiejętności, ale przede wszystkim emocje i autentyczność. Zauważył, że muzyka to nie tylko technika, ale także umiejętność przekazywania emocji i szczerość w twórczości wykonawców:

"Dla mnie autentyczność w muzyce polega na tym, że artysta nie tylko wykonuje utwór, ale potrafi zabrać słuchacza do swojego świata, sprawić, że wchodzi się w jego głowę i doświadcza tych samych emocji i wizji, które towarzyszą mu podczas tworzenia lub wykonywania muzyki" - mówi artysta. 

Ta zmiana perspektywy sprawiła, że jego oceny stały się bardziej wyważone, a on sam zaczął pełnić rolę mentora, wspierając uczestników w ich muzycznej drodze.

Doświadczenie bycia jurorem było dla Miuosha intensywnym przeżyciem. Praca na planie programu była wymagająca, ale jednocześnie inspirująca:

"Pierwszego dnia na planie czułem się wręcz zmęczony. Czternaście godzin na planie, intensywna praca z pozostałymi jurorami, ciągłe rozmowy, oceny uczestników, jednoczesne słuchanie głosów w słuchawkach – wszystko to miało na mnie ogromny wpływ" - przyznał muzyk.

Jednak to właśnie muzyka i autentyczność uczestników sprawiały, że mimo zmęczenia czuł się spełniony i zainspirowany.

Metamorfoza Miuosha w "Must Be The Music" pokazuje, jak ważne jest otwarcie się na innych i dostrzeganie w nich nie tylko talentu, ale przede wszystkim pasji i autentyczności. Z surowego krytyka stał się wspierającym mentorem, który potrafi dostrzec w uczestnikach to, co najważniejsze – prawdziwe emocje i szczerość w muzyce.

Finał "Must Be The Music" już 16 maja o godz. 19:55 w Polsacie.

Zobacz materiał promocyjny partnera:
Halo! Wejdź na halotu.polsat.pl i nie przegap najświeższych informacji z poranka w Polsacie.

Zobacz też:

Wyszła prawda o jurorze Must Be The Music. "Jestem smutny, nie potrafię się cieszyć" [POMPONIK EXCLUSIVE]

Zapłakana Szroeder potwierdziła krążące doniesienia. Jest tak, jak ludzie myśleli

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: "Must Be The Music" | Miuosh
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy