Zbigniew Suszyński wyznał prawdę o emeryturze. "Na pewno nie byłbym w stanie się z tego utrzymać"
Zbigniew Suszyński pomimo niezliczonej ilości ról filmowych, teatralnych i dubbingowych, wciąż nie ma zamiaru zwalniać tempa i przyjmuje kolejne propozycje. Aktor powoli zbliża się do wieku emerytalnego, jednak przyznaje, że nie myśli o tym, by utrzymywać się jedynie z wpływów z ZUS-u.
Zbigniew Suszyński należy do grona najbardziej charakterystycznych i rozpoznawalnych aktorów w naszym kraju. Widzowie znają go nie tylko z ponad 150 ról teatralnych i filmowych, ale także kilkuset ról dubbignowych - artysta zajmuje się bowiem również podkładaniem głosu pod znane postacie z gier i animacji.
To właśnie 64-latek stworzył polską wersję słynnego Skalmara - przyjaciela SpongeBoba Kanciastoportego z kultowego serialu dla dzieci.
Przełomem w jego karierze była kreacja Scorpiona w filmie "Młode wilki", który stał się przepustką do wielkiej sławy także dla Pawła Deląga, Anny Muchy, Piotra Szwedesa i Jarosława Jakimowicza.
Zbigniew Suszyński już od najmłodszych lat obcował ze sztuką, a pasję do gry zaszczepili w nim rodzice.
"Pochodzę z domu, gdzie wszechobecna była literatura piękna, filozofia, sztuki piękne, historia malarstwa, poezja... Mam bazę. W pierwszej klasie podstawówki, gdy dzieci uczyły się czytać, to ja już pochłaniałem grube książki podróżnicze, poznawałem historię sztuki i poezję" - mówił w rozmowie z "Expressem Bydgoskim".
Nic dziwnego, że sam znakomicie odnalazł się w świetle reflektorów.
"Zacząłem grać wcześnie, bo już po pierwszym roku łódzkiej filmówki. I od tamtego momentu na brak pracy nie mogę narzekać. Wielu moich kolegów przeszło przez kryzysowe momenty, kiedy telefon z propozycjami do nich nie dzwonił. Mnie, na szczęście, to ominęło. A tych ról było tyle w moim życiu, że nie wszystkie nawet pamiętam. O niektórych przypominam sobie dopiero wtedy, gdy ktoś mnie zaczepia i mówi, że uwielbia tę czy inną produkcję z moim udziałem" - wspominał w rozmowie z Plejadą.
Pomimo tego, że Zbigniew Suszyński powoli zbliża się do wieku emerytalnego, wciąż nie zwalnia tempa i pozostaje aktywny zawodowo.
"Dopóki zdrowie mi na to pozwoli, chcę uprawiać ten zawód. A (...) mam nadzieję, że jeszcze wiele lat będę w formie. Poza tym przy moim temperamencie trudno byłoby mi usiedzieć w miejscu. Nie wyobrażam sobie takiej stereotypowej emerytury" - dodał.
Chociaż 64-latek może pochwalić się imponującym aktorskim, portfolio przyznaje, że nie ma zamiaru polegać na wpływach z ZUS-u.
"A w związku z tym, że od momentu, gdy skończyłem studia, cały czas byłem zatrudniony na etacie w teatrze, moja emerytura nie będzie najgorsza. Oscylować będzie wokół średniej krajowej. Pewnie wystarczyłaby mi na wszystkie opłaty, natomiast na pewno nie byłbym w stanie się z niej utrzymać. Zwłaszcza że poza domem w Warszawie, mam też mieszkanie w Sopocie, a od niedawna - również w Hiszpanii" - wyjaśnił rozmówca serwisu.
Zbigniew Suszyński nie narzeka na swoje finanse i ma nadzieję, że jesień życia spędzi, niczego sobie nie żałując.
"Mam nadzieję, że doczekam czasów, kiedy będę mniej pracował i kilka dni w tygodniu będę mógł spędzać albo nad polskim morzem, albo w Alicante. Na razie jednak się na to nie zanosi" - podsumował popularny aktor.
Zobacz też:
Zbigniew Buczkowski mówi wprost o emeryturze. Na jaką kwotę może liczyć?
Maciej Orłoś skończył 65 lat. Nie liczy na wysoką emeryturę
Barbara Kurdej-Szatan odsłoniła kulisy powrotu do TVP. Nie od razu się zgodziła