Maciej Orłoś, wieloletni prowadzący "Teleexpressu" przyznał się do wielkiego błędu, który popełnił przed laty. Jak ujawnił w wywiadzie-rzece, wydanej pod tytułem "Poza scenariuszem", był czas, gdy zachłysnął się sławą i pieniędzmi, podjął ryzykowną decyzję, za którą potem przyszło mu zapłacić wysoką cenę.
Maciej Orłoś wydał autobiograficzną książkę
Maciej Orłoś w wywiadzie-rzece, udzielonym Adrianowi Jasińskiemu, zdobył się na rzadko spotykaną w show biznesie szczerość. Jego wspomnienia zostały wydane w formie autobiograficznej książki pt. "Poza scenariuszem".
Wieloletni prowadzący "Teleexpressu" opowiedział w niej m.in. o wielkim błędzie, który popełnił przed laty. Jak ujawnił, za bardzo wtedy uwierzył w swoją dobrą passę, a sława i łączące się z nią zarobki do tego stopnia zaszumiały mu w głowie, że zaciągnął wysoką pożyczkę.
Maciej Orłoś do tej pory żałuje pewnej decyzji
Chociaż w tamtych czasach wiele osób korzystało z tego typu usług, Orłoś wciąż ma do siebie żal o to, że przeszarżował. Jak wyznał w rozmowie z Adrianem Jasińskim, był to początek koszmaru:
"W którymś momencie poczułem się zbyt pewnie finansowo i zaciągnąłem kilka zupełnie niepotrzebnych kredytów. Wraz z moją ówczesną żoną Joanną daliśmy się nabrać (...). Rezultatem jest trwający już prawie osiem lat proces z bankiem. To męka, której mam po prostu serdecznie dosyć".
Maciej Orłoś polubił życie ponad stan
Nie on jeden wtedy dał się nabrać, chociaż to marne pocieszenie. W każdym razie Orłoś wychodzi z założenia, że pretensje może mieć tylko do siebie. Jak ujawnił, za bardzo polubił luksus:
"Na pewnym etapie mojego życia, kiedy zarabiałem całkiem sporo w telewizji, wydawało mi się, że zawsze tak będzie. Mówię to teraz ze wstydem, ale w tamtym czasie sporo wydawałem i gdy np. brakowało mi gotówki na jakieś wakacje czy inne przyjemności, brałem pożyczkę. (...) Może trochę za dużo wyjazdów zagranicznych. Może trochę za dużo drogich ubrań. Może mogłem sobie darować tego jeepa commandera. Z drugiej strony - bez przesady, nie latałem na Malediwy ani nie jeździłem lambo".
20 lat temu, bo o takich czasach wspomina Orłoś, życie ponad stan było popularne nie tylko wśród celebrytów. Aż przyszedł światowy kryzys i wszystko się posypało. Jak wspomina Maciej Orłoś, kompletnie stracił wtedy czujność:
"Sodówka finansowa mi odbiła i zabrakło hamulców. Do tego trzeba mieć na uwadze, że moje pokolenie nie miało kompletnie żadnej edukacji finansowej i to w niektórych przypadkach przynosiło fatalne skutki. Powszechnie panowała zasada 'jakoś to będzie', której dałem się ponieść, a potem przyszło latami to wszystko spłacać. Spłacałem, spłacałem i spłacałem, a końca nie było widać. Teraz ok. 95 proc. zadłużenia już się pozbyłem, ale zobacz, ile ja mam lat. Trwało to wszystko mniej więcej 20 lat, więc to był naprawdę wielki błąd".









