Emocje po finale jubileuszowej edycji "Tańca z Gwiazdami" powoli opadają. Triumfatorami show zostali Mikołaj "Bagi" Bagiński i Magdalena Tarnowska. Influencer zdecydował się całą nagrodę za zwycięstwo w programie Polsatu przekazać na charytatywny cel. Nic więc dziwnego, że tematy finansowe były jednym z wątków rozmowy celebryty w podcaście "Wojewódzki/Kędzierski", w którym gościł w poniedziałek wieczorem.
"Dostałem kasę za uczestnictwo w TzG, ale to patrząc na skalę mojego działania wcześniej w Internecie, to nie są pieniądze, które zmieniają mi cokolwiek (...). To są fajne pieniądze, o których miło będzie sobie przypomnieć później. Nie jest to jednak kasa na zasadzie, że zastanawiam się już, na co to wydam" - wyznał Bagi.
Mikołaj "Bagi" Bagiński mówi wprost o finansach. Tyle najwięcej miał na koncie
W dalszej części rozmowy Bagiński wyjawił, że nigdy nie był milionerem. Co więcej w przeszłości miewał nawet kłopoty finansowe i nie było tak kolorowo, jak mogłoby się wydawać.
"Chyba kiedyś 600 albo 500 tys. zł widziałem. Ja w ogóle miałem tak, że właśnie dużo razy widziałem tego typu kwoty, tylko ja z powrotem wrzucałem je w jakiś projekt nowy, np. traciliśmy płynność w marce odzieżowej, to mówię: 'Dobra, dawaj tam, wpakuję 200 tys., dobra, dawaj tutaj'. Ja potraciłem tyle hajsu na różnych rzeczach" - wspomniał zwycięzca "TzG".
Influencer przyznał się, że najwięcej pieniędzy stracił na marce modowej - ok. 750 tys. zł. Nie zamierza on jednak tego rozpamiętywać i traktuje pieniądze jako narzędzie do "robienia fajnych rzeczy".
Ja robię rzeczy, żeby fajnie przeżywać życie
Bagi o związku z Tarnowską. To koniec domysłów
W rozmowie z Wojewódzki i Kędzierskim Mikołaj Bagiński wrócił także do tematu, który rozgrzewa opinię publiczną. Celebryta zabrał głos w sprawie doniesień o związku z jego taneczną partnerką Magdą Tarnowską. Wprost wyjaśnił, jak jest naprawdę.
"Byłem świadomy tego, że od momentu, w którym się pocałujemy w szóstym odcinku, wszyscy będą o tym pisać. A ja mówię - nie chcę jechać po linii najmniejszego oporu. Uważam, że autentyczność na koniec dnia się obroni" - wyjaśnił Bagiński.
I w tym momencie wreszcie przyznał wprost: "My nie byliśmy razem i nie jesteśmy razem".
Jaśniej już się chyba nie da.









