Reklama
Reklama

Skandal na pogrzebie Villas

19 grudnia na warszawskich Powązkach tłumy żałobników pożegnały wielką gwiazdę polskiej estrady. Nie obyło się jednak bez kontrowersji.

Syn artystki, Krzysztof Gospodarek, jego żona Małgorzata i syn Maciej z partnerką Alicją, a także liczni przyjaciele i fani zgromadzili się o godzinie 14 w kościele św. Karola Boromeusza w Warszawie.

Przybyli także m.in. przedstawiciele władz Lewina Kłodzkiego i Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, a także kilka osób z show-biznesu - Ewa Kasprzyk, znany z "M jak miłość" Tadeusz Chudecki oraz Michał Wiśniewski z narzeczoną.

Wiele emocji budziła jednak obecność na ceremonii wieloletniej opiekunki i menedżerki gwiazdy, Elżbiety Budzyńskiej, która na warszawskich Powązkach pojawiła się w asyście dwóch mężczyzn, z zakrytą czarnym kapturem twarzą.

Reklama

Podobno "w chwili pojawienia się policji w domu Violetty Villas, jej opiekunka była pod wpływem alkoholu. Ciało artystki, tylko częściowo ubrane, leżało na kanapie. Jej włosy były krótko obcięte. Wygląd zwłok wskazywał na zaniedbania sanitarne i medyczne" - czytamy na stronie programu "Uwaga!".

Nic zatem dziwnego, że fani diwy nie przebierali w słowach, widząc Budzyńską na pogrzebie. "Morderczyni!", "Pijaczka!", "To ona jest winna śmierci Violetty!" - dało się słyszeć wśród wielbicieli Villas, którzy zaatakowali ją przy wyjściu z cmentarza. Niektórzy biegli za nią. Ta jednak nie zatrzymała się ani na chwilę - pisze "Super Express".

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Violetta Villas
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy