Eryk Lubos jest aktywny zawodowo od ponad 25 lat. W ciągu tego czasu stworzył blisko 90 kreacji na ekranie, spośród których największą popularność przyniósł mu zapewne Waldek Grzelak z "Ojca Mateusza". Aktor był związany z serialem przez kilkanaście lat.
Absolwent krakowskiej szkoły teatralnej wielokrotnie udowodnił jednak, że potrafi odnaleźć się w różnych, niekoniecznie dopasowanych do jego wyglądu rolach.
"Najważniejsze jest dla mnie to, żeby być sobą i nieustannie się zaskakiwać. Ale rzeczywiście przez długi czas moja wyrazistość była problemem dla ludzi z branży. Nie wiedzieli, jak do mnie podchodzić, jak mnie traktować. Natomiast cieszę się, że to już się zmieniło. Wielokrotnie przełamałem swój wizerunek i coraz rzadziej jestem obsadzany po warunkach" - mówił w ubiegłym roku w rozmowie z Plejadą.
Eryk Lubos stroni od błysku fleszy. Ma swoje powody
Do samego aktorstwa podchodzi zresztą z pewnym dystansem. Nigdy nie interesowało go też brylowanie na ściankach. Na branżowych eventach pojawia się tylko po to, by promować projekty ze swoim udziałem.
"W branży jestem uważany za trudny przypadek, bo się nie lansuję. Nie uczestniczę w tym cyrkowym korowodzie do 'sławy'. Nie myślę, gdzie się pokazać, w co ubrać, w którą stronę obrócić na ściance, jakie wybrać reklamy, 'Instagramy'. Tłumaczę wszystkim, że żyję tylko z aktorstwa. Robię swoje i znikam. Dobry film broni się sam" - wytłumaczył swoje motywacje w najnowszej wypowiedzi dla "Twojego Stylu".
To dlatego mało kto wiedział, co się wydarzyło w życiu stroniącego od mediów aktora...
Lubos przeżył wielki dramat. Teraz nie kryje rozgoryczenia: "Nigdy nie miałem w życiu z górki"
Jako że Lubos rzadko udziela wywiadów, to dopiero teraz wyszło na jaw, jaka tragedia go dotknęła. Okazuje się bowiem, że jesienią 2024, w okolicach premiery filmu Błażeja Jankowiaka właśnie z gwiazdorem w roli głównej, spłonęło jego mieszkanie.
Mówiąc o tym, aktor nie krył swojego rozgoryczenia. Daleki był od uznania, że takie doświadczenie przyda mu się w pracy.
"(...) Jaki z tego wniosek? Im więcej trudu, kłopotów, (...) tym bogatszy będzie mój wewnętrzny świat, z którego mogę czerpać jako aktor? Ale ja mam z czego czerpać. Nigdy nie miałem w życiu z górki, tylko pod" - mówił w rozmowie z "Twoim Stylem".
51-latek podejrzewa nawet, dlaczego do tego doszło. Ale nawet gdyby wiedział, jak to się skończy, to i tak zrobiłby to drugi raz.
"Myślę, że gdybym nie zbudował tej sauny, nie byłoby pożaru. A z moim trybem życia te najprostsze rozkosze: sauna, zimna woda, morsowanie są mi niezbędne do przetrwania" - dodał.
Eryk Lubos całkowicie odciął się od ludzi. Zamieszkał na odludziu
Lubos przyznaje, że świadomie stroni od ludzi i to nie tylko w branży.
"Nie rozmawiam z innymi, unikam kontaktu, nie należę do ulubionych sąsiadów, dlatego na co dzień żyję na odludziu. Traktowałem to mieszkanie jako sypialnię, miejsce przerzutowe do pracy. Nie budowałem tu żadnych relacji. W pewnym sensie ludzie nie byli mi potrzebni. Poniosła mnie pycha..." - podzielił się autorefleksją.
Ojciec dwojga dzieci z dwóch różnych związków mieszka obecnie w domu nad jeziorem ze swoją ukochaną, Joanną Ślesicką. Para zaręczyła się w 2019 roku, a aktor marzy, że to właśnie z tą kobietą spędzi resztę życia.
"Chciałbym się ustatkować, ale bardzo się tego boję, bo już dwa razy mi nie wyszło. Wierzę, że tym razem będzie inaczej" - mówił we wspomnianym wywiadzie z Plejadą.
Zobacz też:
Przełomowy moment w życiu Eryka Lubosa. Oficjalnie potwierdzono, że to koniec
Magdalena Lamparska i Eryk Lubos grali parę i zostali parą. O ich romansie mówiła cała Polska