Doda leciała tanimi liniami. Oto co zrobiła na pokładzie
Pojawienie się znanej osoby w przestrzeni publicznej, wśród "zwykłych ludzi", zawsze budzi duże zainteresowanie. Nic dziwnego, że obecność Dody w samolocie tanich linii lotniczych do Malagi we wtorek, 11 listopada wywołała takie zamieszanie.
"Przysiadł się do niej jeden z pasażerów, który chyba próbował ją zagadywać. Po chwili zmienił jednak miejsce i Doda miała cały rząd dla siebie" - wyjawiła pracownica linii lotniczych w rozmowie z "Faktem".
Internautom nie spodobało się, że - mimo że wspomniana rozmówczyni portalu zapewniła, że na pokładzie było sporo wolnych miejsc - kobieta zajęła aż trzy fotele. Ją jednak najbardziej zabolało to, co zrobił jeden z pasażerów...
Doda oburzona zajściem w samolocie. Oto co zrobił jej inny pasażer
Przy okazji Rabczewska wyjaśniła, że miała całkowite prawo do skorzystania z większej liczby miejsc - w końcu za to zapłaciła.
"Ostatnio lecę samolotem, wykupuję więcej niż jedno miejsce, ponieważ mam problemy z kręgosłupem (…), leżę sobie i odpoczywam, śpię. Co robi Polak? Podchodzi i robi mi zdjęcia, jak śpię i leżę" - powiedziała z rozgoryczeniem na Instagramie.
Okazuje się, że anonimowy mężczyzna już wcześniej nie dawał jej spokoju.
Udawał, że gada przez telefon, a robił mi zdjęcia już nawet w busie. (…) Co będzie dalej (...)? Naprawdę? Serio? Ile za to dostałeś - 500 zł?! Godność, jakakolwiek kultura i wychowanie są bezcenne, co?
- grzmiała w sieci.
Doda nie przebiera w słowach po zajściu w samolocie. "Jestem zniesmaczona"
Gwiazda wyznała, że podobne zajścia przytrafiają jej się dość często. Inni nie potrafią zrozumieć i uszanować jej potrzeby prywatności poza sceną.
"Od 20 lat jeszcze gorsze sytuacje miały miejsce w moim życiu prywatnym, wakacyjnym, kiedy po prostu mam chwilę tylko dla siebie, żeby odsapnąć od show-biznesu. (…) Niestety ten brak kultury i poszanowania prywatności drugiego człowieka, takie wręcz zwierzęce, chamskie i prostackie zachowania, to była nagminna sytuacja, która niestety mnie tak zniechęciła, uwsteczniła i zablokowała na wszelkie takie interakcje, że ograniczyłam je tylko do czasu zawodowego. W czasie prywatnym jestem bardzo asertywna i nie pozwalam się śledzić" - tłumaczyła swój punkt widzenia.
Dodzie zrobiło się po prostu po ludzku przykro.
"Z jednej strony jest mi przykro, jestem trochę rozgoryczona i zniesmaczona, a z drugiej strony cieszę się, że tak się stało, ponieważ zrozumieją mnie ci, którzy - z niewiadomych powodów - nie mieli tej empatii i umiejętności wejścia w czyjeś buty i życie" - oceniła.









