Cztery miesiące od śmierci Jakubiaka, a tu taki ruch stacji. "To jest po prostu nie na miejscu"
Cała Polska z zapartym tchem śledziła zmagania Tomasza Jakubiaka z poważną chorobą. Pomimo wsparcia najbliższych i fanów oraz fachowej opieki kucharz zmarł pod koniec kwietnia tego roku. Podczas gdy rodzina i przyjaciele nadal rozpaczają po śmierci mężczyzny, jedna ze stacji telewizyjnych zdecydowała się na dość zaskakujący krok. "To jest po prostu nie na miejscu" - pojawiły się oburzone głosy. Po publikacji nadawca skontaktował się z Pomponikiem i przekazał oświadczenie w tej sprawie. Szczegóły poniżej.
Tomasz Jakubiak przez kilka miesięcy walczył z poważną chorobą. Jego historia wywołała ogromne poruszenie w środowisku i wśród widzów, nawet tych, którzy na co dzień nie oglądali programów z udziałem gwiazdora. Pozytywne nastawienie i nadzieja na to, że wszystko się ułoży wzbudzały podziw i szczerą sympatię obserwatorów kucharza. Mnóstwo osób odpowiedziało na jego apel o pomoc i wspierało go w procesie leczenia nie tylko emocjonalnie, ale i finansowo.
Niestety finał tej historii był tragiczny. Jakubiak zmarł 30 kwietnia w Atenach w wieku 41 lat, zostawiając żonę Anastazję i kilkuletniego syna. Na jego pogrzebie zjawiły się tłumy, a najbliżsi do dziś wspominają, jak wspaniałym człowiekiem był juror "MasterChefa".
Tym bardziej dziwi więc to, na co jedna ze stacji telewizyjnych zdecydowała się zaledwie cztery miesiące po odejściu mężczyzny. Tego było już za wiele.
Niespodziewanie na profilach kanału Stopklatka w mediach społecznościowych pojawiła się reklama cyklu kulinarno-podróżniczego, emitowanego przed południem od poniedziałku do piątku. W jego ramach prezentowane są dwa programy: ten prowadzony przez Roberta Makłowicza i ten Tomasza Jakubiaka ("Jakubiak rozgryza").
Możliwość ponownego zobaczenia tego drugiego na ekranie to dla jego fanów zapewne duża gratka. Ów pomysł odebrali oni raczej pozytywnie i nie dostrzegli w tym niczego zdrożnego.
"Tomasz Jakubiak był naprawdę pełen pasji do gotowania" - skomentowała na przykład jedna z internautek na Facebooku.
Eksperci mają już jednak na ten temat inne zdanie...
Choć wykorzystanie materiałów archiwalnych w kampanii promocyjnej nowego segmentu nie wydaje się niczym złym, według niektórych poszło to o krok za daleko.
"Sięganie po wizerunek zmarłego w kampanii, zaledwie cztery miesiące po jego śmierci, jest po prostu nie na miejscu. To decyzja nie do obrony ani marketingowo, ani etycznie, nawet jeśli nadawca ma pełne prawa do emisji archiwalnych programów. To może (...) [urazić - przyp. aut.] wrażliwość widzów i wygląda jak komercjalizacja żałoby" - ocenił ostro Szymon Ślęzak z Group One w rozmowie z Presserwisem.
Rafał Baran z agencji Bridge2Fun potraktował to jednak jako zwykłe przypominanie dorobku zmarłego, co przecież często ma miejsce w mediach. Z kolei według Sylwii Jedyńskiej z Komisji Etyki Reklamy w istocie wszystko zależy od kontekstu i zakulisowych ustaleń w konkretnej sytuacji.
"Kluczowe jest, by działania promocyjne miały charakter hołdu i odbywały się za zgodą bliskich, a nie sprowadzały wizerunku Tomasza Jakubiaka do narzędzia marketingu napędzającego oglądalność, a przez to wpływów z reklam" - stwierdziła.
Wydaje się, że motywacje władz stacji były jednak jak najbardziej uczciwe. Tak właśnie wynika ze stanowiska Grupy Kino Polska, nadawcy kanału Stopklatka, który przekazał Pomponikowi oświadczenie w tej sprawie.
"Decyzja o uwzględnieniu programu Tomasza Jakubiaka w kampanii, poświęconej pasmu podróżniczo-kulinarnemu, została podjęta z szacunkiem dla jego osoby i dorobku. Naszą intencją było uhonorowanie pasji i ogromnego talentu Pana Tomasza. Tomasz Jakubiak był wybitnym kucharzem i charyzmatycznym prowadzącym, a program 'Jakubiak rozgryza' to wartościowa, inspirująca produkcja, która zasługuje na to, by dotrzeć do szerokiego grona widzów" - czytamy w tekście.
Zobacz też:
Cztery miesiące po śmierci Tomasza Jakubiaka takie wieści od jego żony. Szelągowska potwierdziła
Takie słowa o Jakubiaku od jurora "MasterChefa". "Nic się nie zmieniło"
Wywiad żony Jakubiaka łamie serce. Tak brzmiała jego ostatnia wola