Honorata Skarbek zabiera głos po aferze na lotnisku
Honorata Skarbek w nadanym na lotnisku bagażu miała coś naprawdę wyjątkowego - okulary za sześć tysięcy złotych. Niestety, swoje rzeczy odebrała już bez stylowego i drogiego dodatku. Od tamtego czasu nie odpuszcza i stara się o sprawiedliwe rozwiązanie afery.
"Chciałam wam przytoczyć, co znalazło się w tych dwóch pismach" - ogłosiła w najnowszym komunikacie. Dodała, że sprawę przekazano do służb lotniskowych w Warszawie, a także zadbano o "działania prewencyjne", aby podobne sytuacje nie miały miejsca.
Honorata Skarbek udostępniła treść wiadomości. "Nagminnie się powtarzają"
Honorata Skarbek postanowiła podzielić się dokładną treścią otrzymanej wiadomości.
"Dodatkowo uprzejmie informujemy, że LOT, podobnie jak większość linii lotniczych, w swoich przepisach zawartych w ogólnych warunkach przewozu pasażerów i bagażu, zalecają swoim pasażerom nieumieszczanie w bagażu rejestrowanym przedmiotów wartościowych, między innymi okularów" - relacjonowała.
"Poziom satysfakcji, komentarz i wnioski zostawiam moim obserwującym w sekcji komentarzy" - skwitowała Honorata i szybko przeszła do pisma od firmy zewnętrznej pracującej przy sortowni bagażu.
Jak na złość, zapisy z monitoringu nie wykazały żadnych nieprawidłowości. Zasugerowano, by Honorata sprawę zgłosiła do odpowiednich służb, co faktycznie zrobiła.
"Naprawdę, nie zależy mi na tym przedmiocie, ale wiecie co? Z każdym kolejnym bodźcem zewnętrznym w sprawie tej sytuacji, czyli otrzymywane pismo, dziesiątki wiadomości od moich obserwujących, że takie sytuacje nagminnie się powtarzają..." - żaliła się.
Honorata Skarbek poprosiła ludzi o wsparcie
Na koniec Skarbek pokusiła się o kilka rozważań i prośbę o zaangażowanie.
"(...) zastanawiam się - dlaczego dochodzi do takich sytuacji? Kto jest za to odpowiedzialny? Kto może udzielić nam należytej pomocy i czy my jesteśmy w stanie uzyskać, jako pasażerowie czy poszkodowani, jakąkolwiek pomoc lub zadośćuczynienie?" - mówiła.
"Ej, zróbmy z tego hałas, tak nie może być - i tu nie chodzi o mnie, chodzi o wszystkich was, chodzi o moją mamę, mojego tatę, mojego brata, moją bratową, którym taka sytuacja może się przytrafić. Żeby ludzie nie myśleli, że ja się skupiam tylko na wartości danego przedmiotu, chodzi mi tylko i wyłącznie o to, żeby ubiegać się należytych nam praw i aby odpowiedzialne za to podmioty pokierowały nas, co mamy zrobić, żeby sfinalizować na naszą korzyść sytuacje takie jak ta" - podsumowała.
Czytaj też: