Aldona Orłowska, nazywana czasem "drugą Villas", głos odziedziczyła po mamie - byłej gwieździe łódzkiego Teatru Muzycznego.
"Śpiewała arie operowe i operetkowe, często zabierała mnie za kulisy. Mając dziesięć lat, potrafiłam dzięki niej zaśpiewać ze słuchu wszystkie arie Toski. Ale wcale nie chciałam być artystką..." - wspominała na łamach "Expressu Ilustrowanego".
Wokalistka jest z wykształcenia biologiem, a z zamiłowania pływaczką z tytułem Mistrzyni Polski w pływaniu stylem motylkowym na dystansie 200 metrów na koncie. To, że - jak mówi - urodziła się z górnym C - uświadomiła jej wybitna nauczycielka śpiewu, profesor Olga Olgina z Akademii Muzycznej w Łodzi.
"Pani profesor uznała, że mam głos jak cała orkiestra symfoniczna, więc grzechem by było, gdybym to zmarnowała" - opowiadała Aldona w cytowanym już wywiadzie.
Bohdan Gadomski namówił ją na nagranie duetu
Aldona Orłowska występowała z powodzeniem w wystawianych na scenie łódzkiego Teatru Wielkiego operach, ale doszła do wniosku, że raczej nie będzie następczynią Marii Callas i zrezygnowała ze śpiewania arii.
"Zaczęłam śpiewać światowe hity i piosenki z musicali, bo w tym czułam się najlepiej" - napisała, odpowiadając jednemu z fanów, dlaczego porzuciła operę.
Bohdan Gadomski zauroczył się Aldoną od pierwszego spotkania. Postanowił, że ją wypromuje i uczyni gwiazdą pierwszej wielkości.
"Zawsze będę pamiętać jego ciepłe (...) słowa, że dla Aldonki zrobi wszystko. Cieszył się moimi sukcesami, pięknie opowiadał i pisał o moich płytach i o mnie" - wyznała w mediach społecznościowych, gdy pod koniec marca 2020 roku dotarła do niej smutna wiadomość o śmierci przyjaciela.
W 2016 roku Aldona i Bohdan nagrali własną wersję piosenki "Czy pani tańczy twista", którą pół wieku wcześniej wylansowali Violetta Villas i Tadeusz Woźniakowski.
"Boguś poprosił mnie o zaśpiewanie z nim w duecie. Nie mogłam mu odmówić. Tak pięknie śpiewa, że... urzekł go mój głos. Nasze wykonanie biło rekordy oglądalności" - wspominała niedawno na Facebooku.
Znalazła swoją publiczność w... klubach
Największy wpływ na karierę Aldony miał multiinstrumentalista Eugeniusz Polok, który najpierw został jej mężem, potem wyjechał z nią z Polski do Szwecji, aż w końcu specjalnie dla niej założył zespół.
Płyta "Ta róża zgubiona", którą nagrali dla Polskich Nagrań w 2002 roku, stała się wielkim hitem, kolejne albumy też cieszyły się ogromną popularnością.
Choć diwa od wielu lat mieszka w Malmoe, regularnie odwiedza Polskę i występuje w zawsze wypełnionych po brzegi klubach.
"W dobie muzyki elektronicznej imprezy klubowe to najlepszy sposób sprzedawania siebie i swojej muzyki" - stwierdziła na antenie Polskiego Radia 24 podczas jednej z wizyt w kraju.
"Pokochałam te imprezy. Są prawdziwe, spontaniczne, mam na nich bezpośredni kontakt z fanami. Sprawia mi wielką radość, gdy przychodzą, robią ze mną selfie, śpiewają ze mną, wchodzą na scenę. To jest coś tak rewelacyjnego, że będę z przyjemnością przyjeżdżać do Polski, dopóki starczy mi sił" - powiedziała.
Gadomski traktował ją jak królową, a ona nazywała go "słodkim draniem"
Aldona Orłowska codziennie nagrywa krótkie filmiki z pozdrowieniami dla swych wielbicieli, bo - jak mówi - trzeba dopieszczać tych, którzy cię kochają.
Bardzo żałuje, że gdy teraz przyjeżdża do Łodzi, nie może już wpaść na herbatkę do Bohdana Gadomskiego, który zawsze przyjmował ją u siebie jak królową.
Wokalistka często wspomina dziennikarza w sieci.
"Boguś! Mój kochany, słodki drań! Brakuje mi twoich wspaniałych pomysłów, spotkań, wywiadów, niekończących się rozmów, obsypywania mnie prezencikami i komplementami, które dodawały mi zawsze energii do dalszej pracy twórczej. Smutno tu bez Ciebie" - napisała niedawno.
Źródła:
1. Wywiady z A. Orłowską: "Express Ilustrowany" (październik 2002), Polskie Radio 24 (styczeń 2020)
2. Wpisy A. Orłowskiej w mediach społecznościowych.
Zobacz też: