Jerzy Karaszkiewicz był jednym z najdowcipniejszych polskich aktorów. Uwielbiał żartować, a ci, którzy go znali, pamiętają, że tematem jego żartów najczęściej był on sam.
"Mam wielki talent aktorski. I to jest jedyna zaleta mojej osobowości. Drugą jest skromność. I ta skromność kazała mi zawsze tak grać, by nikt mojego talentu nie zauważył" - tak napisał o sobie we wstępie do książki "Pogromca łupieżu".
"Można więc powiedzieć, że osiągnąłem sukces" - dodał.
Gdy Jerzy Karaszkiewicz poznał Elżbietę, wiedział, że to z nią spędzi resztę życia
Aktor, który w historii polskiego kina zapisał się jako "mistrz drugiego planu", nie krył, że zanim spotkał kobietę, która sprawiła, że "stracił rozum" i postanowił się ożenić, mieszkał z mamą.
"Do 42. roku życia... Kiedy mi się oświadczył, żartobliwie zadałam pytanie, czy zapytał mamusię o zgodę. Całkiem poważnie powiedział, że owszem, uzgodnił to z nią" - wspominała w wywiadzie dla "Retro" wdowa po Jerzym Karaszkiewiczu.
Poznali się za kulisami szczecińskiego Teatru Współczesnego, na scenie którego pod koniec lat 70. Jerzy grał gościnnie w "Locie nad kukułczym gniazdem".
"Ja pracowałam w pracowni scenograficznej. Na bankiecie po premierze zapytał mnie, czy z nim zatańczę. Odpowiedziałam, że niekoniecznie, bo nie lubię tańczyć. Wtedy usłyszałam, że chciałby przetańczyć ze mną całe życie" - opowiadała Elżbieta Karaszkiewicz w cytowanym już wywiadzie.
Niedługo potem oboje wybrali się na Mazury, gdzie aktor zaproponował scenografce małżeństwo, a ona bez wahania zgodziła się zostać jego żoną.
"Nikt w Szczecinie nie wiedział, że jesteśmy parą. Jurek ogłosił to dopiero na imprezie, którą zorganizował, by pożegnać się z kolegami przed powrotem do Warszawy" - wyznała po latach w rozmowie z autorem książki "Jak u Barei czyli kto to powiedział".
Jerzy Karaszkiewicz był troskliwym, kochającym mężem
Elżbieta Karaszkiewicz wspomina życie u boku Jerzego jako cudowne. Aktor codziennie kupował jej kwiaty, każdego ranka robił jej śniadanie.
"Nigdy się nie pokłóciliśmy" - stwierdziła na łamach "Retro".
"Był człowiekiem o niebanalnej inteligencji, przewrotnym poczuciu humoru i ostrym, ironicznym spojrzeniu na rzeczywistość. Tępił prostactwo. Bezbłędnie wyczuwał fałsz. Pamiętał ludziom dobro" - wspominała.
Scenografka, choć już ponad 20 lat jest wdową, wciąż nie pogodziła się ze śmiercią męża. Nie ma dnia, by o nim nie myślała.
"Zdarza się czasem tak, że coś mnie w nocy nagle wybudza. Wstaję, idę do kuchni, robię sobie herbatę, włączam telewizor i w tym momencie na ekranie jest Jurek w jakimś powtarzanym właśnie w nocy starym filmie. Nie wierzę w żadne opowieści o tajemniczych zjawiskach, ale to mi się zdarzyło już co najmniej z dziesięć razy" - opowiadała Rafałowi Dajborowi.
"Jurek po prostu czasem do mnie przychodzi" - przekonywała autora "Jak u Barei...".
Nie podniósł się, gdy zamknięto jego ukochany teatr
Nie jest tajemnicą, że gdy w 2002 roku władze Warszawy zdecydowały o zamknięciu Teatru Nowego, z którym Jerzy Karaszkiewicz był związany przez wiele lat, aktor przeżył załamanie.
"Udawał, że to nic, wszystko się w życiu kończy, nawet teatry, ale wolne żarty - (...) nie łatwo się podnieść. Nie podniósł się. 17 grudnia 2004 roku bez ostrzeżenia powiedział tylko: 'Ela, ja umieram'" - napisała Elżbieta Karaszkiewcz, wspominając męża na łamach "Stołecznej".
Elżbieta i Jerzy Karaszkiewiczowie byli parą przez ćwierć wieku.
"Wspominając męża, dziękuję mu za 25 lat miłości, przyjaźni. Za 25 lat pięknego życia" - wyznała niedawno na łamach "Retro".
"Żal, że go nie ma. Był fajnym kumplem, wiernym przyjacielem, dobrym człowiekiem" - dodała.
Jerzy Karaszkiewicz spoczywa na Cmentarzu Północnym w Warszawie w tym samym grobie, w którym w 1987 roku pochował ukochaną matkę.
Przeczytajcie również:
Nie żyje Robert Redford. Gwiazdor Hollywood odszedł w wieku 89 lat
Kinga Rusin nie mogła dłużej milczeć. "Myślałam, że jest nieśmiertelny"
Źródła:
1. Książka R. Dajbora "Jak u Barei czyli kto to powiedział" (wyd. 2019)
2. Wywiad z E. Taraszkiewicz, "Retro" (lipiec 2025)
3. Wspomnienie E. Karaszkiewicz o J. Karaszkiewiczu, "Gazeta Wyborcza. Stołeczna" (styczeń 2008)
4. Książka J. Karaszkiewicza "Pogromca łupieżu", wyd. 2002