Nie żyje 30-letni gwiazdor reality show. Nagle Sylwia Madeńska wyjawiła prawdę
W niedzielę, 16 lutego polskie media obiegła zaskakująca, potwierdzona przez stację MTV wiadomość o śmierci Jeremiasza "Jeza" Szmigiela znanego z reality show "Warsaw Shore". Mężczyzna miał zaledwie 30 lat. Teraz głos w sprawie zabrała jego dobra koleżanka i zarazem gwiazda telewizji, Sylwia Madeńska. Nie do wiary, co wyjawiła.
Tego nikt nie mógł przewidzieć. W miniony weekend stacja MTV poinformowała w mediach społecznościowych, że jeden z byłych uczestników produkowanego przez nią programu "Warsaw Shore" nie żyje. Mowa o Jeremiaszu "Jezie" Szmiglu, który w chwili odejścia miał zaledwie 30 lat.
Nic nie zapowiadało tak tragicznego losu mężczyzny. Jeszcze dwa tygodnie temu opublikował on - dzisiaj już wiadomo, że ostatni - post na instagramowym profilu, który śledzi ponad 116 tys. osób. Fani celebryty byli kompletnie zaskoczeni i zdruzgotani tą niespodziewaną wiadomością.
Przyczyny zgonu nie ujawniono. Do myślenia dają jednak słowa Sylwii Madeńskiej, jego znajomej ze świata show-biznesu.
Okazuje się, że influencerka znana z "Love Island" przyjaźniła się z Jeremiaszem.
"Jak były jakieś większe imprezy, eventy, albo jakieś domówki, to się trzymaliśmy z ekipą. Był pozytywny. Nie widziałam go już ponad rok, ale jak się widzieliśmy, to czasem uczestniczył w imprezie. Prowadził jednak bardziej sportowy styl życia. Dużo ćwiczył i nie pił (...). Rzadko narzekał na cokolwiek" - powiedziała w rozmowie ze Światem Gwiazd.
Celebrytka analizuje jego przeszłe zachowanie przez pryzmat tego, co się wydarzyło.
"Mam ciarki na rękach, jak to mówię. Kiedy decydujesz się (...) [na coś takiego - przyp. aut.], to naprawę coś tobą musiało targnąć istotnie" - oceniła przejęta Madeńska.
Z jej słów jasno wynika, że za nagłym odejściem "Jeza" mogły stać problemy natury psychicznej.
Ponoć kobieta dowiedziała się o smutnym losie kolegi wcześniej niż media. Najwidoczniej ma też większą wiedzę na temat okoliczności śmierci.
"(...) To jest bardzo przerażające. Teraz będzie sporo spekulacji i pytań, co się wydarzyło, ale z uwagi, że sama pracuję dużo ze sobą i psychologiem, to wiem, że to jest zawsze jakiś nawarstwiający się problem. To nie jest tylko zawód miłosny czy brak pieniędzy. To jest zwykle coś głębszego" - podzieliła się swoimi odczuciami ze wspomnianym portalem.
Pozostaje tylko czekać na oficjalne potwierdzenie bądź zaprzeczenie jej słów.
Zobacz też:
Wielkie zmiany u Sylwii Madeńskiej. Do niedawna nie miała nawet łóżka
Sylwia Madeńska o "Love Island": Nie wiedziałabym, na kogo się zdecydować