Kamińska-Radomska narzeka na celebrytki. Nie do wiary, co sama od jednej usłyszała
Irena Kamińska-Radomska nie mogła przejść obojętnie obok tego, czego dopuszczają się na ściankach celebrytki. Kiedyś zresztą musiała się z tym zmierzyć osobiście. Niespodziewanie wyjawiła też, co usłyszała od pewnej gwiazdy. "W ogóle nie było dyskusji" - oceniła gorzko.
Irena Kamińska-Radomska zyskała popularność za sprawą reality show "Projekt Lady". Od tamtej pory trenerka etykiety biznesu uchodzi za ekspertkę ds. savoir vivre'u, dress code'u i wystąpień publicznych. Nic dziwnego, że często jest proszona o komentarz na temat wyglądu czy zachowania danej gwiazdy, na co zresztą chętnie przystaje.
Choć kobieta przygląda się różnym przypadkom, to jednak dostrzega pewien ogólny trend, który obecnie króluje na salonach. I wcale nie podoba jej się to, co widzi. Mowa bowiem o zbyt odważnym ubiorze osób pozujących na ściankach branżowych eventów.
"Gdyby poruszyć taką grupę społeczną, to można by powiedzieć, że prawie wszyscy przekraczają pewne granice - za krótkie spódniczki albo spodenki, spod których wystają pośladki, bo to jest modne w tej chwili" - zdiagnozowała w rozmowie z "Faktem".
Według Kamińskiej-Radomskiej popularność takich rozwiązań nie może być wytłumaczeniem dla odkrywania zbyt dużych fragmentów ciała.
"Pojawianie się na ściankach w samych majtkach czy w samych biustonoszach, co jest powszechne... Powszechne, co nie znaczy, że to jest zgodne z zasadami" - dodała.
Specjalistka nie zamierzała wymieniać tutaj konkretnych nazwisk, co w gruncie rzeczy i tak jest niepotrzebne - w końcu wystarczy przejrzeć galerię zdjęć z dowolnego wydarzenia, aby na własne oczy przekonać się, o czym ona mówi. Kobieta wykorzystała okazję, by przypomnieć, jakich reguł powinno się przestrzegać.
"Według zasad dekolt nie powinien być głębszy niż taki, który pokazuje przedziałek. Mówię bardzo często też o tym, że tego przedziałka nie powinno być widać ani z przodu, ani z tyłu" - wyjaśniła.
Zasady zasadami, a życie życiem. Realia są jednak takie, że gdy gwiazda nie odsłoni zbyt wiele ciała, to po prostu nie wzbudza zainteresowania i - jak sama powiedziała Kamińskiej-Radomskiej jedna z celebrytek - "nie ma klikania" w internecie.
Nie ma więc nic dziwnego w tym, że każda znana osoba stara się wypaść jak najlepiej przed obiektywem. Według ekspertki chęć uzyskania idealnego wizerunku zazwyczaj wygrywa z dobrymi manierami. Sama się zresztą o tym przekonała.
"To jest kwestia takiego skupiania się na sobie. To jest niegrzeczne. Grzeczność polega na tym, żeby myśleć o drugim człowieku, żeby ten człowiek w naszym towarzystwie dobrze się czuł. Nawet ostatnio robiłyśmy sobie na imprezie z jedną celebrytką zdjęcie i zapytałam, czy mogłabym stanąć z tej strony, bo mam tylko jeden profil akceptowalny. A ta powiedziała, że nie, bo ona też mam tę stronę lepszą. I w ogóle nie było dyskusji" - opowiedziała.
Zobacz też:
W sieci huczy od doniesień ws. Igi Świątek, a tu takie słowa. "To, co ona robi..."
Kamińska-Radomska martwi się o nowe pokolenie. Wszystko przez dorosłych
Kamińska-Radomska zabrała głos ws. Nawrockiej. Ma jedno "ale"