Błaszczyk właśnie wyjawiła prawdę. To Ola jest inspiracją nazwy fundacji
Ewa Błaszczyk od niemal 25 lat prowadzi fundację "Akogo?" pomagającą osobom, które znalazły się w podobnej sytuacji, co jej córka Ola. Organizacja przyczyniła się też do stworzenia wyjątkowej kliniki. W najnowszym wywiadzie opowiedziała o samych początkach prowadzonej przez siebie działalności - i zdradziła wzruszające pochodzenie jej nietypowej nazwy. Przy okazji podzieliła się niezwykłym wspomnieniem o córce z czasów sprzed wypadku.
Ewa Błaszczyk w tym samym roku straciła męża - Jacka Janczarskiego - i przeżyła koszmar, związany z tym, co stało się z jej córką. Ola od czasu wypadku znajduje się w śpiączce. Aktorka, zamiast się załamać, postanowiła działać. Już dwa lata od zdarzenia stworzyła fundację "Akogo?". Pomaga ona osobom z urazami neurologicznymi.
Dekadę później możliwości fundacji były już tak duże, że udało się założyć - wtedy pierwszą taką w naszym kraju - klinikę Budzik. Córka Błaszczyk od około 20 lat w niej nie przebywa - znajduje się w domu, ale miejsce pomaga wielu innym osobom w podobnym stanie, co ona - dzięki zespołowi rodzimych i zagranicznych specjalistów.
Jakiś czas temu Błaszczyk udzieliła wywiadu Pomponikowi. W rozmowie opowiedziała o początkach działalności swojej fundacji. Podkreśliła, że "Akogo?" jest głosem tych, którzy - będąc w śpiączce - sami nie mogą mówić o swoich potrzebach.
"Najpierw musieliśmy się przedstawić i sprawdzić, kogo to obchodzi, bo człowiek w śpiączce nie ma żadnej mocy prawnej. Jeśli nikt przytomny o niego nie zadba, to nic z tego nie będzie. I tak się przedstawialiśmy przez 4 lata, kim jesteśmy, dlaczego się nazywamy 'Akogo?' i co to jest śpiączka" - tłumaczyła.
Teraz, w rozmowie ze Złotą Sceną, podzieliła się wzruszającymi szczegółami, związanymi z pochodzeniem nazwy tej organizacji. Inspiracją była właśnie Ola.
Ewa udzieliła wywiadu Annie Jurksztowicz. Błaszczyk mówiła z dumą, że już za dwa lata fundacja "Akogo?" będzie obchodzić ćwierćwiecze istnienia. Okazuje się, że pochodzenie nazwy tej organizacji związane jest z dwoma czynnikami - w tym z charakterem Oli, zanim jeszcze doszło do wypadku.
"To są wypadkowe dwóch sił. To znaczy - Ola [...] była takim rodzajem łobuza. I miała taki zwyczaj, uwielbiała rysować, bardzo dobrze to robiła. Tyle że po prostu kompletnie nie interesowało jej (...) gdzie rysuje. Jak się budzę rano, wstaję, rysuję po ścianie do łazienki, bo mi tak pasuje" - zaczęła opowieść Błaszczyk.
"Ale też to dawało jej taką koncentrację na tej kartce, na której coś tam tworzyła, że była na tym bardzo skupiona. W związku z czym, jak tu się toczyła jakaś rozmowa i o coś chodziło, to ona nagle się budziła z tego i miała: 'a co, co, a kogo?'. Ale tak naprawdę to jest: a kogo to obchodzi" - wyjaśniła aktorka.
Ewa Błaszczyk podniosła temat braku sprawczości, który dotyka osoby w śpiączce. To inni muszą zadbać o to, by ich los nie był nikomu obojętny.
"Ten, który leży, nie ma żadnej mocy sprawczej. Nic sobie nie załatwi i się nie odezwie, po prostu zero. Czyli - jeśli nas to nie obchodzi, to nic z tego nie będzie. A jeśli to nas obchodzi, no - to będzie. No i jak widać, większość obchodziła" - dodała na koniec.
Zobacz też:
Ewa Błaszczyk potwierdziła doniesienia ws. córki