Żurnalista oszukiwał ludzi przez lata? Zaskakujące słowa jego byłej dziewczyny

Oprac.: Tola Polańska

Żurnalista
ŻurnalistaInstagram

Była dziewczyna Żurnalisty opowiada o związku z nim

Byłam z nim w związku aż trzy lata i o trzy lata za dużo. Nie wiem, czy zasłużył na określenie, że był moim chłopakiem, bo chłopak się tak nie zachowuje jak on
- zaczęła swoją opowieść.
Poznaliśmy się przez wspólną koleżankę, z którą on wcześniej był. Według mnie to nie był poważny związek. Trwał może kilka miesięcy i to większość czasu na odległość. Poznali się przez internet, z tego co pamiętam. [Żurnalistę] poznałam jakoś w 2010 roku, miałam niecałe 18 lat. Przebywał w Norwegii u swojego ojca. Wtedy jeszcze o tym nie wiedziałam, ale nie miał gdzie się podziać
- opisuje Aleksandra Maliszewska w rozmowie z Pudelkiem.
Moi rodzice mają domek jednorodzinny i zgodzili się, aby przyjechał do mnie. Nie byliśmy wtedy parą, ale chciałam pomóc chłopakowi, który miał marzenia, miał nadzieje. Stwierdziłam, czemu nie, mam dość duży dom i to nie był dla mnie problem ani dla moich rodziców. Miał zostać u nas dwa tygodnie i później sobie coś znaleźć. Tylko to później się przedłużało i przedłużało, i tak wyszło, że byliśmy w końcu razem przez trzy lata. Niecałe 3 lata mieszkaliśmy u moich rodziców
- przyznała dziewczyna.

Żurnalista wykorzystywał innych

[Żurnalista] non stop nad czymś pracował, nigdy nie było wiadomo, co on robi. Moi rodzice zaczęli się denerwować, bo chcieli, żeby poszedł do normalnej pracy, jak już miał z nami mieszkać. Nie pracował, tylko siedział i sobie coś kombinował. Cały czas wymyślał coś nowego, a później ludzie do niego pisali, że nie oddawał pieniędzy. U nas też przecież mieszkał za darmo, nie płacił za nic, bo wszystko dostawał. Ja go utrzymywałam przez długi czas, czyli przez trzy lata naszego związku
- opowiedziała Maliszewska.
Pożyczyłam mu pieniądze i nagle nie ma ich, i nawet nie wiedziałam, na co je wydawał. Domyślam się, że kogoś spłacał, bo dostawał różne maile i SMS-y z pogróżkami. Moją rodzinę też to spotkało. Za moimi plecami pożyczył od mojego brata 1000 złotych, których nigdy nie miał zamiaru oddać. Mówił mojemu bratu, że jest nam ciężko i że nie mamy na życie. Mi też nigdy nie oddawał. Płaciłam mu za czynsze wiele razy. Od mojego szwagra też pożyczył tysiąc złotych
- dodała.
Jak poszliśmy na swoje, to oczywiście pracowałam i utrzymywałam wszystko, a [Żurnalista] tylko siedział i ciągle "coś" robił, mimo że nic z tego nie było. A nie, jednak coś było - były długi, długi i kolejne długi. Nawet rodzice mi mówili, że przychodzą pisma, że [Żurnalista] ma komornika i to na coraz większe kwoty. Ja i tak tego wtedy nie przyjmowałam do wiadomości. Wierzyłam w chłopaka i chciałam mu pomóc, jak tylko mogłam. Na próżno. (...) [Żurnalista] podawał adres moich rodziców jako adres korespondencyjny. Cały czas przychodziły do moich rodziców listy komornicze. [Po rozstaniu] pisałam do niego, że ma to uregulować, albo zrobić tak, żeby te listy nie przychodziły. Ale oczywiście przychodziły i dalej przychodzą. Moja mama nawet ostatnio coś wyrzuciła
- wspomina Aleksandra Maliszewska.

Żurnalista lubi kłamstwa tak samo jak zdrady

Nastolatki w komentarzach piszą, że jest on facetem idealnym, romantycznym i wspaniałym. Nic bardziej mylnego. Często chodził na imprezy, wracał nie wiadomo o której godzinie i w końcu okazało się, że on wielokrotnie kręcił na boku, będąc ze mną w związku. Jak wszystko już wyszło na jaw, to nasz "związek" się zakończył z mojej inicjatywy. Tak często uczęszczał do klubów, że później dostał prace jako menadżer w jednym toruńskim lokalu. Wracał z imprez pijany albo z jakaś nową dziewczyną
- zdradziła była dziewczyna Żurnalisty.
Jak przyjechałam po swoje rzeczy, to [Żurnalista] zamknął się w łazience, nie chciał z niej wyjść. Chyba się czegoś bał. Sama nie wiem czego. Chyba spojrzeć mi w oczy. Tak się skończyła nasza relacja. Ostatniego czynszu już za niego nie zapłaciłam i chyba miał z tego powodu problemy. Ale już się odcięłam od tego człowieka. Ostrzegałam jego kolejną partnerkę, jednak ona uznała, że jestem zazdrosna i zbyła moje próby ostrzeżenia jej przed [Żurnalistą]. Sama po kilku latach napisała do mnie, że miałam rację i że przeprasza. Związek mój i jej był taki sam. [Żurnalista] nie potrafił być tylko z jedną dziewczyną, musi mieć dużo kobiet wokół siebie. Taki z niego romantyk
- zakończyła Maliszewska.

Żurnalista bał się wychodzić z domu

Jeszcze pamiętam, jak mieszkaliśmy u moich rodziców i jakiś samochód stał przed domem, to [Żurnalista] wpadał w panikę, że ktoś go obserwuje. A podobno przez kilka dni przed naszym domem stało jakieś auto, na które nawet nie zwróciłam uwagi. Jednak [Żurnalista] mi powiedział, że ktoś nas obserwuje. Ja mówię: "o co Ci chodzi, to tylko samochód?". A on siedział przez długi czas w domu i bał się wyjść. Jak wracałam z pracy lub ze szkoły, to tylko pytał, czy ten samochód jeszcze stoi. Nawet bał się ludzi na mieście, ukrywał się, jak wychodziliśmy, to chadzał innymi ścieżkami. Nie wiedziałam na początku, o co chodzi, bo szliśmy przez miasto, a on nagle: "Chodź, skręcimy". Okazało się, że ktoś go widział, a nie mógł go zobaczyć
- wspominała Ola.
Jak wygląda twarz Żurnalisty? Teraz już wiadomo
Jak wygląda twarz Żurnalisty? Teraz już wiadomopomponik exclusive/ facebook.com/zurnalistaplPomponik exclusive
Żurnalista ma ogromne długi do spłacenia
Żurnalista ma ogromne długi do spłaceniaInstagramInstagram
Rafał Grabias o pobiciu! Jak wygląda jego współpraca z policją?pomponik.tv
pomponik.pl
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?