Zofia Zborowska wspomina poronienie. „Pojechałam wtedy do Indii”

Oprac.: Aldona Łaszczka

Zofia Zborowska
Zofia ZborowskaPiotr FotekReporter
Nie mieliśmy problemu z zajściem w ciążę, ale ja już rok wcześniej musiałam przejść serię badań, gdy się okazało, że mam zespół antyfosfolipidowy. Chciałam doprowadzić swój organizm do porządku, znaleźć dobrego lekarza prowadzącego. Mam też mięśniaki macicy, to nie jest akurat nic strasznego, ale pojechałam do Indii, zaczęłam praktykować ajurwedę, ćwiczyć jogę. Zanim pani doktor powiedziała, że możemy próbować, minął rok.

Walka o macierzyństwo

Pojechałam z moją mamą na miesiąc do Indii. Byłyśmy w przepięknym, zamkniętym ośrodku jogi. Żadnych luksusów, ale za to na miejscu był ajurwedyjski lekarz, niewiarygodne ajurwedyjskie masaże, medytacja. Szczerze? To były moje pierwsze prawdziwe wakacje w dorosłym życiu. Bez imprezek, przegrzewania się na plaży i winka moje ciało niesamowicie odpoczęło.
Zaczęłam brać acard, a gdy tylko zaszłam w ciążę - heparynę w zastrzykach. To może brzmieć absurdalnie, ale boję się igieł. A igła w połączeniu z żyłą to już jest w ogóle kosmos. Jedyny moment, kiedy zaczęłam płakać podczas porodu, to było założenie wenflonu. Byłam pewna, że jestem w ciąży. Więc robiłam namiętnie testy. Nic nie wychodziło, ale intuicyjnie przestałam chodzić na strajki kobiet. Byłam bardzo w nie zaangażowana, ale nagle wiedziałam, że mam zostać w domu. Powiedziałam sobie, że chyba faktycznie się nakręciłam. Kupiłam bilety lotnicze do mojej siostry, do Brazylii. Zarezerwowałam taki mój wymarzony hotel i zaczął mi się spóźniać okres. Dwie kreski i odkręcanie tej Brazylii.
Sylwia Grzeszczak będzie w kolejnej edycji "The Voice"!?pomponik.tv
pomponik.pl
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?